Chemik i parapsycholog Aleksander Imicz, który przyszedł na świat przed ponad 111 laty w Częstochowie, odebrał swój tort urodzinowy z trzymiesięcznym opóźnieniem, ponieważ trafił do szpitala po upadku na śliskiej podłodze w swoim mieszkaniu w Upper East End w Nowym Jorku. Instytut Badań Gerontologicznych w Kalifornii uznaje go za najstarszego mężczyznę świata. Imicz nie przejął się spóźnieniem, ponieważ, jak powiedział „New York Timesowi”, „to przecież nie Nagroda Nobla”.
Syn dobrze sytuowanej świeckiej żydowskiej rodziny urodził się 4 lutego 1903 r. Po zdaniu matury pragnął zapisać się do szkoły oficerskiej Marynarki Wojennej, ale restrykcyjna polityka władz II RP uniemożliwiła mu rekrutację. Imicz służył w piechocie podczas wojny z bolszewikami, a po cudzie nad Wisłą zadowolił się doktoratem z chemii, uzyskanym na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był dwukrotnie żonaty, ale bezdzietny. Po niemieckiej agresji w 1939 r. uciekł ze swoją drugą żoną na okupowane przez Armię Czerwoną Kresy Wschodnie; ponieważ oboje odmówili przyjęcia sowieckiego obywatelstwa, znaleźli się w gułagu na Syberii. Po wojnie wrócili do Polski, a w 1951 r. wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych.
Po śmierci małżonki Imicz zainteresował się parapsychologią; w wieku 92 lat nauczył się obsługiwać komputer i napisał na ten temat książkę. Jest wprawdzie tytularnym najstarszym mężczyzną na świecie, ale 66 kobiet jest starszych od niego. Najdłużej żyje Japonka Misao Okawa, która niedawno obchodziła swoje 116 urodziny.