Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Brazylia kontra Brazylia

Rozrachunki po mundialu

Futbol ma sekretną władzę nad brazylijską duszą. Futbol ma sekretną władzę nad brazylijską duszą. Diego Azube/EPA / PAP
Mundialu w Brazylii nie wygrała żadna wielka gwiazda. Wygrał kolektyw i chodzi tu nie tylko o zwycięską drużynę Niemiec.
Dla nich mundial skończył się 8 lipca, około 17.30 miejscowego czasu.Wolf Gang/Flickr CC by 2.0 Dla nich mundial skończył się 8 lipca, około 17.30 miejscowego czasu.

To był mundial nad mundialami – tak jak życzyła sobie prezydent Dilma Rousseff. Trwający miesiąc karnawał. Słońce, plaża, muzyka, dziesiątki nacji i języków. A przede wszystkim mistrzowski poziom wielu, o ile nie większości meczów – aż do finału, najlepszego ze spotkań. Do chwili, w której padł jeden jedyny gol Maria Goetzego w drugiej części dogrywki, naprawdę nie było wiadomo, kto wygra. Faworytami byli nadzwyczajni od pierwszego meczu Niemcy (4:0 z Portugalią Cristiano Ronaldo), ale w ostatniej partii to Argentyńczycy mieli więcej okazji. Brakowało ciut, by Leo Messi stał się w kraju tym, kim jest po wsze czasy Diego Maradona. Czy zatem – idąc tropem licznych humoresek – Benedykt ma większe niż Franciszek wpływy na górze?

Mundial nad mundialami – ale nie dla Brazylii. Gazetowe tytuły krzyczały przed turniejem: Nasz mundial, nasz puchar! Tymczasem zdarzyło się sportowe trzęsienie ziemi, kataklizm, tsunami: drugie maracanazo, a właściwie mineirazo (od nazwy stadionu Mineirao w Belo Horizonte). Takie imię nosi teraz okrutna, ale i stylowa demolka gospodarzy mundialu przez Niemców 7:1. Gdyby wskazywać wydarzenie numer jeden mistrzostw, to nie był nim finał, lecz niemiecki huragan, który zmiótł z boiska brazylijskich piłkarzy, a wraz z nimi sen Brazylii o trafieniu szóstki – szóstego mistrzostwa i innych pozafutbolowych marzeń.

Prąd, którego zabrakło w niektórych dzielnicach z powodu przeciążenia sieci – wszyscy naraz włączyli telewizory – po pół godzinie półfinału z Niemcami wrócił. Było już 5:0. Ludzie ze złamanymi sercami wyłączali odbiorniki. Dla nich mundial skończył się 8 lipca, około 17.30 miejscowego czasu.

Kilka dni później publicyści porównywali porażkę 7:1 do... klęski USA w wojnie wietnamskiej, a osłupienie, z jakim patrzono na kataklizm na stadionie w Belo Horizonte, do osłupienia Francuzów przyglądających się wejściu wojsk Hitlera do Paryża w 1940 r. Przywołano też zamachy 11 września 2001 r. w Nowym Jorku.

Polityka 29.2014 (2967) z dnia 15.07.2014; Temat tygodnia; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Brazylia kontra Brazylia"
Reklama