Szczyt hipokryzji
Spotkanie w cztery oczy Putina i Poroszenki. „Rozmowy skomplikowane i bardzo trudne”
Dalej było już tylko gorzej. Mimo że ukraiński konflikt miał być najważniejszym tematem spotkania, tego przynajmniej oczekiwali przedstawiciele Ukrainy i Unii Europejskiej, prezydent Putin poświęcił tej sprawie – jak precyzyjnie wyliczyli dziennikarze – zaledwie 33 słowa, czyli 2,83 proc. swojego wystąpienia, liczącego 1165 słów.
Podczas gdy pozostali politycy podkreślali przede wszystkim, że należy powstrzymać rozlew krwi i doprowadzić do deeskalacji na wschodzie Ukrainy, a prezydent Poroszenko apelował o poparcie jego planu pokojowego dla Donbasu, pozwalającego wyjść z twarzą wszystkim stronom konfliktu, rosyjski prezydent mówił wyłącznie o ekonomii i pieniądzach. O tym, ile straci rosyjski przemysł i rolnictwo z powodu podpisania przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z UE. Moskwa wylicza, że będzie to 100 miliardów rubli. Zastrzeżenia Kremla wyglądają jak pretekst, co ciekawe – prezydent Kazachstanu oświadczył, że jego kraj, także członek Unii Celnej, nie poniesie żadnych strat z tego powodu. Całkiem tak, jakby tuż obok nie toczyła się wojna, nie ginęli ludzie, zresztą po obu stronach konfliktu.
W tym samym czasie kolejny konwój rosyjskich czołgów i ciężkiego sprzętu przekroczył granice Ukrainy. Rosyjscy żołnierze walczą i giną: ich rodziny dowiadują się, że uczestniczyli w ćwiczeniach w Rostowie. Z Petersburga dochodzą informacje, że tamtejsze szpitale są przepełnione rannymi. Putin natomiast kolejny raz podkreśla, że wydarzenia w Donbasie nie zależą od Rosji.
Oczekiwano spotkania w cztery oczy Poroszenko – Putin. Długo nie było potwierdzenia, że do niego dojdzie. Doszło. Wiadomo, w jakim miejscu je rozpoczęto: Poroszenko żądał kontroli granicy i wstrzymania dostaw dla rebeliantów.