Gammy ma zespół Downa, więc nie spodobał się rodzicom. Siedmiomiesięczny chłopiec od kilku tygodni powinien być w Australii, razem z bratem bliźniakiem. Obu chłopców urodziła w Bangkoku 21-letnia Tajka, surogatka – matka zastępcza, wynajęta i opłacona przez małżeństwo mieszkające niedaleko Perth. Gdy okazało się, że Gammy jest chory, rodzice odlecieli, zabierając tylko jego zdrowego brata.
Liberalny rynek płatnych usług surogackich w Tajlandii działa od dekady, ale dopiero teraz wzbudził emocje. Razem z historią o Gammym tajska prasa doniosła też o zamknięciu w Bangkoku kliniki, w której leżało 12 surogatek, sztucznie zapłodnionych nasieniem tego samego Japończyka. Możliwe, że dzieci miały stać się przedmiotem handlu lub zostać poddane testom medycznym.
Tajlandia jest jednym z kilku najważniejszych centrów usług surogackich na świecie. Dziesiątki klinik pomagają tam kompleksowo: znajdują surogatkę, przygotowują kontrakt, przeprowadzają badania, zabiegi in vitro, monitorują rozwój ciąży (wyniki przesyłane mailem, rozmowy z lekarzami via Skype). Niektóre kliniki pozwalają rodzicom być przy porodzie, poznać surogatkę, pośredniczą w regulowaniu płatności i formalności. Całkowity koszt wynosi około 50 tys. dol., czyli o połowę mniej niż w USA – najstarszym i wciąż największym ośrodku płatnych usług surogackich.