Jest rozejm, nie ma pokoju
Chwila oddechu przed dalszym zaostrzeniem konfliktu. Putin łatwo nie odpuści
Wynegocjowany i podpisany w Mińsku dokument przewiduje wycofanie sprzętu wojskowego z Donbasu, wymianę jeńców i utworzenie korytarzy humanitarnych. Dokument podpisali także przedstawiciele Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Nie wiadomo, na jakich warunkach zostali dopuszczeni do rozmów i czy Ukraińcy nie odczytają tego jako zdrady ze strony prezydenta. Petro Poroszenko podkreślał przecież, że z terrorystami nie rozmawia.
Na razie wymiana jeńców wydaje się najważniejszym punktem tego porozumienia. Bo faktycznie poprawi położenie ludzi, zwłaszcza ukraińskich żołnierzy i ochotników wziętych do niewoli. Może się zacząć już w sobotę.
Jeśli chodzi o wycofanie sprzętu, to można mieć pewne obawy, czy do tego dojdzie. Wycofanie dokąd? Do Rosji, przez wciąż dziurawą jak sito granicę ukraińską? A dalej co się stanie? Sprzęt będzie stał przy granicy i czekał na dogodną chwilę? Separatyści już w piątek oświadczyli oficjalnie, że podpisanie rozejmu nie oznacza rezygnacji z odłączenia Donbasu od Ukrainy.
Zwłaszcza że o przyszłości obu zbuntowanych republik nie rozmawiano w Mińsku. Czy rozejm jest zamrożeniem na chwilę – dłuższa lub krótszą – konfliktu na wschodzie? Wiadomo, że Ukraina nie zgodzi się na podział terytorium, wiadomo, że spór będzie trwał. Wiadomo, że separatyści nie opuszczą Ukrainy, korzystając z korytarzy humanitarnych. Co się zmieni na trwale?
Wygląda na to, że rozejm i zawieszenie broni to jedynie chwila odsapki przed kolejnym zaostrzeniem kryzysu. Żeby strony mogły zebrać siły. Żeby Ukraińcy mogli otrzymać broń: na szczycie NATO w Newport zapadła zgoda, że kraje członkowskie, jeśli uznają za stosowne, mogą sprzedawać broń do Kijowa. NATO nie będzie interweniować zbrojnie, przekaże jedynie pomoc medyczną i kamizelki kuloodporne ukraińskim siłom rządowym.