Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Dwie strony medalu

Umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina ratyfikowana. Co ona oznacza?

Andrew Bossi / Wikipedia
Parlament Ukrainy ratyfikował wreszcie umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Może irytować, że wcześniej zrobiło to już kilka państw Wspólnoty, podczas gdy Rada Najwyższa zupełnie się z dopełnieniem formalności nie spieszyła.
Ukraińska piosenkarka Rusłana przed głosowaniem w Parlamencie Europejskim umowy stowarzyszeniowej między Unią a UkrainąUnia Europejska Ukraińska piosenkarka Rusłana przed głosowaniem w Parlamencie Europejskim umowy stowarzyszeniowej między Unią a Ukrainą

Kilkakrotnie robiono przymiarki, dokument miał być poddany pod głosowanie, ale bez rezultatu. Prezydent Petro Poroszenko, gdy rozwiązywał parlament 26 sierpnia, wyraził rozczarowanie sytuacją i napomniał starą Radę, że oczekuje, że nie porzuci ona pracy i – mimo rozpisania nowych wyborów parlamentarnych – rychło ratyfikuje umowę. W końcu to największe zadanie, jakie stoi przed Radą Najwyższą, zanim ona sama przejdzie do historii.

Udało się z opieszałości posłów zrobić dziś cnotę. Oba parlamenty, europejski i ukraiński, jednocześnie ratyfikowały umowę, a oba miasta połączył telemost, Kijów widział, jak głosują eurodeputowani i odwrotnie. Bieg ukraińskiej historii się odwrócił, premier Arsenij Jaceniuk liczy na określenie przez Brukselę przybliżonej daty rozszerzenia o Ukrainę. Hasło, że za Unię ludzie na Majdanie oddawali życie, jest używane jako argument w rozmowach ze Wspólnotą.

Temperatura wokół dokumentu stowarzyszeniowego poszła w górę w miniony piątek, kiedy pojawiła się wiadomość, że Bruksela wstrzymuje na rok wprowadzenie w życie jego części ekonomicznej, o rozszerzonej strefie wolnego handlu. Zagotowało się w internecie, na forach pytano, czy to zdrada Brukseli? Bo umowę rozdzielono, choć wcześniej panowało przekonanie, że nie należy tego robić.

Pojawiło się też pytanie, czy przesunięcie daty jej wprowadzenia do końca 2015 r. oznacza koniec reform, do jakich Kijów zobowiązał się w negocjacjach. No i oczywiście najważniejsza wątpliwość: czy to wpływ Moskwy sprawił, że termin przesunięto. Kreml od początku protestował przeciwko przystąpieniu Ukrainy do strefy wolnego handlu z Unią, w obawie o swoją gospodarkę, zagrożoną napływem unijnych wyrobów do sąsiada. Podczas niedawnego spotkania w Mińsku w formacie Unia Celna (Rosja, Kazachstan, Białoruś) – Ukraina – Bruksela Władimir Putin jednoznacznie te obawy zwerbalizował, wyliczając nawet dokładnie, jak wielka to będzie strata dla rosyjskiej ekonomii, podając kwotę 100 mld rubli.

Reklama