Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pieniądze i nic więcej

Nikt nie chce umierać za Kijów. Ani w USA, ani w Europie

Spotkanie prezydentów: Petro Poroszenko i Baracka Obamy Spotkanie prezydentów: Petro Poroszenko i Baracka Obamy Petro Poroszenko / Facebook
Petro Poroszenko przywiózł pożyczkę z Kanady i wsparcie z USA: 54 mln dolarów na podreperowanie ukraińskiej gospodarki. Na zrównanie statusu Ukrainie z członkami NATO Obama powiedział jednak „nie”.

Kiedy Poroszenko przemawiał w Kongresie, przekonywał Amerykanów, że Ukraina walczy z rosyjską inwazją w imieniu całego cywilizowanego świata. „Dziś Ukraina, a jutro wojna może stać się konfliktem globalnym” – uprzedzał, i dlatego Ukraińcom potrzebna jest broń, nowoczesna, skuteczna. Potrzebna broń, która zabija, ale także kamizelki kuloodporne i hełmy, i wszystko to, co pozwala chronić życie.

Prezydent podkreślił, że Kijów nigdy nie pogodzi się z utratą Krymu i że odzyska półwysep, prędzej czy później, drogą pokojową. Ukraina powinna też – zdaniem Poroszenki – otrzymać status tej samej rangi, jaką mają państwa będące członkami NATO. To oznacza, że Ukraina oczekiwała pomocy militarnej, jaką obiecują sobie świadczyć państwa Sojuszu w razie ataku z zewnątrz. Mówił o demokracji, jakiej chce jego kraj i cywilizacji barbarzyńców, z którą przyszło się skonfrontować. Wolność, demokracja – to słowa, na jakie Amerykanie mają wyczulone ucho. Komisja Kongresu przyjęła jednogłośnie projekt ustawy o wspieraniu wolności na Ukrainie w 2014 r. Jak powiedział Robert Menedez, przewodniczący senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, Kongres jest zjednoczony w poparciu dla prezydenta Poroszenki i narodu ukraińskiego w dążeniu do pokoju i demokracji wobec rosyjskiej agresji.

Jednak Barack Obama powiedział „nie” propozycji statusu równego członkom NATO. W rozmowie z Poroszenką argumentował, że Ukraina ma już status sojusznika na poziomie współpracy z USA. Gwarantuje on pomoc wojskową i techniczną wysokości 350 mln dolarów.

Ukraina, w obliczu agresji rosyjskiej, zmieniła całkowicie spojrzenie na NATO: kiedyś nawet nie chciano słyszeć o obecności w Sojuszu, dziś już otwarcie mówi się o chęci przystąpienia, o konieczności nawet.

Reklama