Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Rosyjski koniec Łotwy

Łotwa: kto swój, a kto obcy?

Panorama Dyneburga Panorama Dyneburga Ints Kalnins/Reuters / Forum
Na łotewskim wschodzie, w stolicy Łatgalii, Dyneburgu, trudno na ulicy usłyszeć inny język niż rosyjski. Jeśli gdziekolwiek miałyby wylądować rosyjskie zielone ludziki, to właśnie tam.
Dyneburg – relaks na przedmieściachNick Hannes/Reporters/East News Dyneburg – relaks na przedmieściach

Jeździłem po ciemnych ulicach Dyneburga i słuchałem w samochodzie radia. To była rosyjska stacja Gołos Rossiji. Dobrze tu działała, czysto, bez zakłóceń. Zaproszony do studia rosyjski specjalista do spraw konfliktów międzynarodowych mocno i dobitnie powtarzał, że epoka amerykańskiej hegemonii na świecie się skończyła i Zachód musi to pojąć. Prowadzący potakiwał. Szukałem centrum miasta. Oznaczenia w Dyneburgu były fatalne. Można było kręcić się bez końca w kółko i nigdy nigdzie nie dojechać. Gdy po raz trzeci zobaczyłem ten sam salon gier, uznałem, że dosyć tego i stanąłem przy jakimś taksiarzu. Palił papierosa w aucie. Gestem pokazałem, by odkręcił szybę. Odkręcił. Z jego auta też buczał Gołos Rossiji.

– Rosja ma słuszne prawo być zaniepokojona obecnością NATO u swoich granic – mówił jednocześnie u mnie i u taksówkarza specjalista ds. konfliktów międzynarodowych.

– Gdzie tu jest centrum? – spytałem.

– Tu jest centrum – burknął taksiarz.

Rozejrzałem się. Rozkopane torowisko tramwajowe, rzadkie latarnie ciemno świeciły, jakiś park, niskie kamienice. Dyneburg, stolica Łatgalii. Jedno z niewielu rosyjskojęzycznych miast UE i NATO.

Taksówkarz wyrzucił peta na ulicę, zamknął okno i przestał na mnie zwracać uwagę.

– Aha – powiedziałem do specjalisty do spraw konfliktów międzynarodowych ukrytego w głośniku.

– Rosja ma nie tylko prawo, ale i obowiązek chronić Rosjan poza swoimi granicami – odpowiedział specjalista.

Polityka 42.2014 (2980) z dnia 14.10.2014; Świat; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Rosyjski koniec Łotwy"
Reklama