Świat

Świat miast

Benjamin Barber: miasta przyszłością cywilizacji

Opinia publiczna jest wpatrzona w rządy, więc nie zauważa, jak burmistrzowie sami albo w porozumieniu rozwiązują problemy. Opinia publiczna jest wpatrzona w rządy, więc nie zauważa, jak burmistrzowie sami albo w porozumieniu rozwiązują problemy. Edward Tian / Getty Images
Benjamin Barber o tym, że tradycyjne rządy państw już nie wystarczają i czym można starą władzę zastąpić.
Benjamin R. Barber – światowej sławy amerykański politolog, specjalizujący się w problemach związanych z procesem globalizacji, budowaniem demokracji i społeczeństwa obywatelskiego.Adam Warżawa/PAP Benjamin R. Barber – światowej sławy amerykański politolog, specjalizujący się w problemach związanych z procesem globalizacji, budowaniem demokracji i społeczeństwa obywatelskiego.

Jacek Żakowski: – Gdyby Barber rządził światem…
Benjamin Barber: – To zrobiłby wszystko, żeby stworzyć światową demokratyczną władzę.

Jak?
Skrzyknąłby burmistrzów i oddałby im rządy. To by była jego jedyna decyzja. Bo – w odróżnieniu od polityków rządzących państwami narodowymi – burmistrzowie są demokratami, działają efektywnie, muszą być pragmatyczni. Potrafiliby rozwiązywać problemy globalne tak, jak na co dzień rozwiązują problemy lokalne, które w coraz większym stopniu wynikają z rosnącej bezradności państw i systemu międzynarodowego. Państwa już nie radzą sobie z trwającymi od dekady procesami, jak ograniczenie emisji CO2, ani z lokalnymi kryzysami, jak wojujące Państwo Islamskie.

Dlaczego sobie nie radzą?
Bo są instytucjami minionej epoki.

Wiele instytucji z poprzednich epok wciąż ma istotne znaczenie – sądy, kościoły, armie.
Państwo też ma znaczenie, ale już nie wystarcza. W zbliżonym do obecnego kształcie powstało 400 lat temu. Przez 300 lat sprawdzało się doskonale. Utrzymywało porządek na swoim terytorium, kontrolując je suwerennie. To działało, póki zdrowie Brytyjczyków zależało od nich i ich rządu, a amerykańska gospodarka była amerykańskim problemem. W latach 50. General Motors sprzedawał 95 proc. swoich samochodów na amerykańskim rynku. Peugeot – 95 proc. sprzedawał na rynku francuskim, mercedes na niemieckim. Wszystko było lokalne. A dziś wszystko jest globalne. Epokę niezależności gwałtownie zastąpiła epoka współzależności. Może pan jeździć francuskim samochodem z japońskim silnikiem, karoserią zaprojektowaną we Włoszech i zrobionym w Indiach z części wyprodukowanych w kilkunastu krajach.

Polityka 43.2014 (2981) z dnia 21.10.2014; Rozmowy Żakowskiego; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Świat miast"
Reklama