Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Polacy chciani i niechciani

Cameron ogranicza prawa imigrantów w Wielkiej Brytanii

David Cameron David Cameron World Economic Forum / Flickr CC by SA
Brytyjski premier wygłosił w piątek w Izbie Gmin dawno oczekiwane przemówienie w sprawie imigrantów. Zapowiedział znaczne ograniczenie ich dotychczasowych praw.

Po pierwsze, dopiero po czterech latach pracy na Wyspach imigranci będą otrzymywać przywileje podatkowe i prawa do ubiegania się o mieszkania socjalne. Dalej, nawet po czterech latach pracy – nie będą mogli pobierać zasiłków na dzieci mieszkające w kraju pochodzenia. A ci, którzy przyjeżdżają i nie dostają pracy – nie będą pobierać zasiłków dla bezrobotnych. Brytyjski premier czyni z tej sprawy główny punkt renegocjacji warunków dalszego członkostwa swego kraju w Unii Europejskiej.

W Polsce stanowisko brytyjskiego premiera musi niepokoić. Jak wiadomo, nasi rodacy stanowią dziś ogromną część emigracji zarobkowej na Wyspach, a język polski jest pierwszym czy drugim językiem obcym używanym w Wielkiej Brytanii. Ponadto jednym z filarów całej Unii Europejskiej jest zasada swobodnego przepływu i osiedlania się unijnych pracowników w krajach wspólnoty, a przede wszystkim zasada niedyskryminacji. Wszyscy powinni mieć równe prawa pracownicze i socjalne.

Zanim jednak potępimy Davida Camerona, trzeba zwrócić uwagę na trzy aspekty całego problemu.

Wbrew wcześniejszym obawom Cameron ani nie wprowadził ograniczeń ilościowych ani nie domagał się zakazu przepływu cudzoziemców przez granicę, choć wielu jego rodaków się takich rygorów domagało. Całe przemówienie nie było ksenofobicznym biciem w bębny. „Jesteśmy Wielką Brytanią dzięki imigracji, a nie pomimo niej” – powiedział premier i podkreślał, że imigranci przyczyniają się do bogactwa kraju.

Po drugie, Wielka Brytania – po naszym wejściu do Unii przed 10 laty – otworzyła granice dla przybyszów z naszego regionu, inaczej niż Niemcy, Francja i większość naszych partnerów. Tę różnicę trzeba docenić. Jeśli Cameron przypomina dziś, że Wielka Brytania stała się „fabryką miejsc pracy” dla Europy, to choć mocno przesadza, to prawdą jest, że w Wielkiej Brytanii (i Irlandii) pracuje więcej Polaków niż w pozostałych krajach unijnych razem wziętych.

Niemal w przeddzień przemówienia Camerona najpopularniejszy tabloid brytyjski „Daily Mail” zamieścił wielki artykuł o czterech polskich kryminalistach, którzy w lecie napadli na mieszkańca Wimbledonu, dosłownie go masakrując. Nie są znane nawet motywy tego bandyckiego napadu. „Daily Mail”, który skrupulatnie odnotowuje wszystkie takie skandale, zwraca uwagę, że tych kryminalistów wpuszczono na Wyspy mimo ich przestępczej przeszłości. Tabloid w dużej mierze kształtuje brytyjską opinię.

A Cameron walczy ze znaczącą, nieprzychylną zwłaszcza Polakom częścią tabloidów i znaczącą, nieprzychylną imigrantom partią polityczną – UKIP. Nigel Farage, przywódca UKIP, natychmiast skontrował Camerona. Nie można kontrolować imigracji, kiedy się jest członkiem Unii – grzmiał w Izbie. Cameron – przed przyszłorocznymi wyborami – musi ograniczyć wpływy UKIP, inaczej przegra. Kiedy dziś krytykujemy Camerona, pamiętajmy o okolicznościach łagodzących.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną