Wielka Brytania jako pierwszy kraj na świecie chce pożyczyć Ukraińcom rosyjskie pieniądze – w zeszłym tygodniu zapowiedział to szef brytyjskiego MSZ David Cameron.
Szef rosyjskiej dyplomacji wziął udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych G20 w Rio de Janeiro. Pytany o wojnę w Ukrainie, odparł, że „dyskusja na ten temat nie jest konstruktywna”.
Rishi Sunak po kilku dniach wahań i spekulacji odwołał ze stanowiska minister spraw wewnętrznych Suellę Braverman. Największy news to powrót Davida Camerona.
Brexit to nie tylko osobista porażka Davida Camerona, całego – nie wiadomo, jak długo – Zjednoczonego Królestwa i europejskiej Unii. To przede wszystkim klęska demokracji.
Nie żelazna logika zadecydowała, ale różne względy i drobne czynniki, których eksperci w swoich analizach nie uwzględnili.
Najwięksi krytycy eurosceptycznych torysów od dawna podejrzewali, że Cameron nie tylko nie dopuści do wprowadzenia na Wyspach euro, ale cichcem zacznie przygotowania do opuszczenia UE. Te obawy się sprawdziły.
Wygląda na to, że Brytyjczycy nie do końca wiedzieli, na co się piszą.
Z wielu zalet europejskiego modelu Polakom po prostu nie pozwala się korzystać. Tak też jest w Wielkiej Brytanii.
Proces stopniowej dezintegracji mamy niemal pewny. Część krajów może też uznać, że Brexit otworzył im nowe możliwości.
Oczekujemy od rządu Zjednoczonego Królestwa jak najszybszego wprowadzenia w życie decyzji Brytyjczyków, niezależnie od tego, jak bolesny może być to proces – brzmi stanowisko czterech najważniejszych osób w strukturach UE.