Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Jak David Cameron doprowadził do katastrofy Wielkiej Brytanii

Suzanne Plunkett/Reuters / Forum
Najwięksi krytycy eurosceptycznych torysów od dawna podejrzewali, że Cameron nie tylko nie dopuści do wprowadzenia na Wyspach euro, ale cichcem zacznie przygotowania do opuszczenia UE. Te obawy się sprawdziły.

Czy David Cameron da radę rządzić Brytanią w kryzysie, choćby nawet za kilka miesięcy bezrobocie znacząco spadło, a gospodarka zaczęła znacząco rosnąć? – pytano, gdy został premierem Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej w maju 2010 roku. Nie wszyscy obserwatorzy byli przekonani, że tak. Po pierwszym spotkaniu z liderem brytyjskich konserwatystów Barack Obama podsumował je ponoć niezbyt przychylnie: Cameron to waga lekka. W ustach niewiele starszego i – nim został prezydentem USA – niewiele bardziej doświadczonego polityka taka ocena może drażnić, ale sygnalizuje jeden z problemów, jakie rząd Camerona miał na stole.

Wielka Brytania to najważniejszy partner Stanów Zjednoczonych w Europie. Specjalny związek między nimi to filar stosunków nie tylko między Waszyngtonem a Londynem, ale i relacji transatlantyckich między Europą a Ameryką w ramach NATO. Ani Obama, ani Cameron od tej doktryny nie zamierzali oczywiście odchodzić, ale mnożyły się różnice zdań i tarcia w coraz bardziej pogmatwanej kwestii afgańskiej. Udział Brytyjczyków w wojnie z talibami, choć ofiarny – zginęło już ponad 200 żołnierzy – miał katastrofalnie niskie poparcie społeczne: ok. 30 proc., przy prawie 70 proc. sprzeciwu. Cameron był za interwencją w Iraku, potem za kontynuacją wojny afgańskiej. Tylko że liderowi opozycji łatwiej zajmować tak wyraźne stanowisko. Premierowi już nie. A zatem od razu na początku kadencji czekała go konfrontacja z pacyfizmem większości Brytyjczyków.

Drugie wielkie wyzwanie, jakie przed nim stało, to kłopoty gospodarcze Wielkiej Brytanii i ich skutki społeczne.

Reklama