Ale nie widać nadziei, że cokolwiek wskórają, jeśli chodzi o powtórzenia głosowania nad wyborem gospodarzy dwóch najbliższych mundiali: Rosji i Kataru.
Dopiero co wypłynęła informacja, że w kręgu podejrzanych o korupcję przy okazji głosowania nad wyborem gospodarzy mundiali w 2018 (Rosja) i 2022 (Katar) roku znalazł się Franz Beckenbauer, a ostatni „Sunday Times” doniósł, że Rosjanie zapewnili sobie przychylność szefa UEFA Michela Platiniego, obdarowując go obrazem Picassa.
Platini zaprzeczył, jego adwokaci rozważają wytoczenie gazecie pozwu za zniesławienie, ale jakoś mało przekonująco. Być może ma w pamięci, że gdy „Sunday Times” porywa się na śledcze publikacje z dziedziny sportu, to ma solidne podstawy – kilkanaście lat temu to właśnie na łamach tej gazety David Walsh toczył upartą krucjatę przeciw dopingowemu oszustowi, Lance’owi Armstrongowi.
Bezinteresowność głosujących nad wyborem organizatorów mistrzostw świata członków komitetu wykonawczego FIFA od dawna jest kwestionowana. W sprawie wyboru Kataru właściwie wątpliwości nie ma – latem „Sunday Times” poświęcił kilkanaście stron, wyliczając dowody na korupcję, jakiej dopuścili się szejkowie, ale FIFA właśnie elegancko zamiotła sprawę pod dywan, informując, że człowiek numer 1 tamtejszej piłki, Mohammed bin Hammam, owszem, wręczał łapówki, ale w zamian za poparcie swojej osoby na stanowisko szefa FIFA.
Najsmutniejsze w tej sprawie jest to, że gdyby faktycznie okazało się, że i Platini dał się przekupić, mało kogo by to zaskoczyło – do tego stopnia spowszedniało przekonanie, że na szczytach futbolu rządzi mafia.
Zresztą obiektywizm Platiniego nie pierwszy raz budzi wątpliwości – jakiś czas temu wyszło na jaw, że brał udział w sekretnych spotkaniach w Pałacu Elizejskim, gdzie urzędujący wówczas prezydent Nicolas Sarkozy podejmował szejków, a potem nastąpił cudowny zbieg okoliczności – Katarczycy dostali mundial i jednocześnie rozpoczęli budowę z Paris Saint Germain klubowego imperium.