Pierwsze przesłuchanie trwało tylko 3 godziny, ale podejrzanej grozi nawet 16 lat więzienia. Wenezuelska prokuratura oskarża Maríę Corinę Machado, że razem z urzędnikiem amerykańskiego departamentu stanu chciała zamordować prezydenta Nicolása Maduro. Dowodem mają być między innymi wysyłane z jej konta maile, chociaż obsługująca serwery z jej pocztą elektroniczną firma Google już potwierdziła, że zostały sfałszowane. Machado, którą zdominowany przez chavistów parlament w marcu usunął ze swoich szeregów za poparcie studenckich protestów przeciw rosnącej przestępczości, jest de facto przywódczynią opozycji. Teraz twierdzi, że dochodzenie przeciw niej to uderzenie w przeciwników politycznych i zasłona dymna, którą władza próbuje odwrócić uwagę obywateli od sytuacji gospodarczej.
A ta jest już tak zła, że Wenezuela, największy w Ameryce Łacińskiej producent ropy naftowej, od dwóch miesięcy... sama ją importuje z Algierii i Rosji. Cały sektor jest od lat niedofinansowany, a obecne niskie ceny surowca tylko pogarszają sytuację. Także rynkową. Żywność jest dziś dwukrotnie droższa niż przed rokiem, a rząd odgórnie ustalił maksymalne ceny niektórych produktów, żeby na gwiazdkę każdy mógł kupić rodzinie prezent (przecenione są np. lalki Barbie). Zdaniem opozycji to stąd zamieszanie wokół Machado: wyborcy mają się zastanawiać, czy planowano zamach na prezydenta, a nie dlaczego Mikołaj ma coraz lżejszy worek.