Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pokój wciąż daleko

Ukraina: Rozejm tylko na papierze. Donieck atakowany przez artylerię

Konstantin Chernichkin / Reuters
Czy te trwające lub wybuchające z nową siłą walki to znak, że wszystkie uzgodnienia rozejmu nadają się na śmietnik?

Zawieszenie ognia w Donbasie obowiązuje, ale ostrzał trwa. W poniedziałkowe południe  jak donosi służba prasowa Ministerstwa Obrony Ukrainy  separatyści ostrzelali Donieck. Przygotowują też prowokację w rejonie donieckiego lotniska, żeby zrzucić winę za naruszenie uzgodnień na wojska rządowe.

Cisza na froncie wschodnim trwała zaledwie kilkanaście godzin. Jak informuje ukraiński sztab operacji antyterrorystycznej ATO, separatyści prorosyjscy ostrzelali siły rządowe już ponad 120 razy. Pod Szyrokinem koło Mariupola, ostrzeliwanym przez artylerię, pod Debalcewem, gdzie walki znowu rozgorzały. W ciągu ostatniej doby zginęło m.in. pięciu żołnierzy batalionu Azow, dwudziestu pięciu odniosło rany.

Separatyści twierdzą, że mają prawo strzelać, bo Debalcewe jest ich. W mieście pozostaje kilka tysięcy ukraińskich żołnierzy, w rzeczywistości separatyści kontrolują jedynie (aż?) część drogi z miasta do Ługańska. Ale nie chcą odpuścić, bo to ważny węzeł komunikacyjny. Z tych samych powodów bronią go wojska rządowe. Jak więc jest z tym rozejmem podpisanym w Mińsku, jak jest z ostatnią szansą na pokój na Ukrainie, a może w Europie?

Naiwnością byłoby sądzić, że walki ustaną natychmiast, że kilka stron mińskiego dokumentu zadziała niczym czarodziejska różdżka. Za dużo krwi, śmierci, wściekłości, za dużo ludzkiego cierpienia. Za dużo zaciętości i chęci odwetu, zbyt wielu zwykłych bandytów po stronie separatystów, zainteresowanych utrzymaniem tej wojny. Im rozejm nie jest potrzebny, co mieliby robić w czasach spokoju? Tak jest zawsze, kiedy ludzie do siebie strzelają, zabijają. Tak jest zawsze, gdy wojenne działania wymykają się spod kontroli, gdy wojna zaczyna żyć własnym życiem i już nie wiadomo, jak ją zakończyć.

Reklama