Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Tak powstała Ukraina

Rocznica tragicznych wydarzeń na Majdanie. Ukraina to już inny kraj

Twitter
Rok temu w Kijowie strzelano do bezbronnych ludzi. Ale mylił się ten, kto sądził, że Ukraińcy przestraszą się śmierci.

Majdan trwał już trzeci miesiąc i widać było, że nastroje się radykalizują, po obydwu zresztą stronach. Ale masakry, do jakiej doszło 20 lutego 2014 r., nikt się nie spodziewał.

Snajperzy i funkcjonariusze Berkutu z zaskoczenia strzelali do demonstrantów, Majdan był jak wielki zamknięty kocioł, ulica Instytucka spłynęła krwią. Zginęło ponad sto osób, nazwano ich Niebiańską Sotnią. Świętą Sotnią. Kijów, cała Ukraina, oddaje im hołd w rocznicę tragicznych wydarzeń. Ludzie palą znicze i klękają na ulicy, nazywanej Aleją Bohaterów Niebiańskiej Sotni. Właśnie podano informację, że w masakrze na Majdanie brały udział rosyjskie służby specjalne. Do dziś ukarano zaledwie dwóch sprawców, pozostali najprawdopodobniej zbiegli i ukryli się w Rosji. Może kiedyś dosięgnie ich sprawiedliwość...

Potem zdarzenia potoczyły się błyskawicznie. Prezydent Janukowycz uciekł z kraju pod osłoną nocy, udało mu się przedostać do Smoleńska. Decyzją Rady Najwyższej został usunięty ze stanowiska. Część bliskich prezydentowi działaczy Partii Regionów też uciekła. Władzę w kraju, za zgodą parlamentu, przejęła opozycja, partie i liderzy wspierający idee Majdanu. Utworzono nowy rząd, zapowiedziano wybory prezydenta.

Kraj był w chaosie, milicja, wojsko, służby specjalne, cały aparat państwa nie działał, nie wiadomo było, kto popiera nową władzę, kto jest przeciwko niej. Ale najgorsze dopiero miało nastąpić. Aneksja Krymu, której nikt się nie spodziewał. Rosjanie stacjonowali w Sewastopolu, chodzili na piwo ze swoimi ukraińskimi kolegami – wojskowymi z Czarnomorskiej Floty. Ich żony się przyjaźniły, dzieci chodziły do tej samej szkoły. Czy można strzelać do znajomych, tak od razu, jak do śmiertelnego wroga?

Reklama