Borys Niemcow miał w niedzielę poprowadzić antyputinowski marsz „Wiosna”. Zamiast tego tysiące Rosjan wyszły na ulice Moskwy, by oddać cześć zamordowanemu politykowi.
Według organizatorów w centrum rosyjskiej stolicy zjawiło się ponad 50 tys. osób. Zdaniem policji było to raczej około 20 tys. Niewątpliwie był to największy od lat marsz opozycyjny w Rosji. Manifestacje odbyły się także w innych miastach Rosji. W Sankt Petersburgu w marszu mogło wziąć udział nawet 8-9 tys. osób.
Wielu Rosjan zabrało ze sobą plakaty z wizerunkami Niemcowa, a także transparentami: „Zginął za przyszłość Rosji”, „Bohaterowie nie umierają” czy „Je Suis Boris” nawiązującym do słynnego hasła, którym wyrażano solidarność z paryskim „Charlie Hebdo” po ataku terrorystycznym.
Władze rosyjskiej stolicy wyraziły zgodę na organizację marszu liczącego do 50 tys. osób. Wcześniej, przez całą sobotę i niedzielę, mieszkańcy Moskwy składali na kwiaty w miejscu, gdzie zginął Niemcow.
Jeden z czołowych krytyków Kremla został zastrzelony z piątku na sobotę na Wielkim Moście Moskworeckim, który znajduje się zaledwie kilkaset metrów od Kremla.
Kontrolowana przez rząd telewizja moskiewska TV Center pokazała tymczasem nagranie z monitoringu miejskiego, na którym widać moment zabójstwa Niemcowa. Wydaje się ono zaprzeczać poprzednim teoriom, według których do polityka strzelano z przejeżdżającego samochodu.
Nagranie sugeruje, że napastnik czekał raczej na Niemcowa oraz towarzyszącą mu kobietę na schodach mostu, ewentualnie ukrywał się za nadjeżdżającą pługopiaskarką. Po oddaniu strzałów zabójca wsiadł do podążającego za ciężarówką samochodu, który natychmiast odjechał: