Szwedzkie Towarzystwo Ornitologiczne uderzyło się w piersi. Publikując listę nazw ptaków świata, obejmującą 10 709 pozycji, ornitolodzy dokonali rewizji szwedzkich nazw o wydźwięku rasistowskim. Zadekretowali, pod wpływem wątpliwości napływających do Towarzystwa, że o występującym w Afryce Subsaharyjskiej jerzyku widłosternym nie będą już mówić, używając słowa kaffar, brzmiącego jak pogardliwe określenie, którym w RPA rasiści stygmatyzowali czarną ludność. Reforma dosięgła również afrykańską srebrzankę hotentocką, która w Szwecji straciła na wskroś kolonialne i obelżywe znaczenie. Podobnie południowoamerykański efektownie ubarwiony hoacyn przestał być ptakiem cygańskim.
Aby się w tym międzynarodowym gąszczu nie pogubić, biolodzy stosują naukową, łacińsko-grecką terminologię. Ale i tam czyhają złogi rasizmu. Wspomniana srebrzanka hotentocka to przecież Anas hottentota, nieszczęsny jerzyk – Apus caffer. Także w polskim nazewnictwie ptasim znaleźliby się kandydaci do antydyskryminacyjnych korekt. Reminiscencją rasizmu są przecież czarnotki i kacyki. Starzyk mógłby zostać uznany za utrwalacza ageizmu, a kardynał za symbol czołobitności wobec kościelnej hierarchii. Biało- i złotorzytki oraz rozmaite szmaragdziki rudorzytne, brodźce ciemnorzytne czy sędzioły czerwonorzytne – ze względu na fiksację autorów tych nazw na ptasich kuprach – też trzeba by zreformować.