Każde ormiańskie dziecko bardzo wcześnie dowiaduje się o ludobójstwie, rzeziach i oprawcach. Najczęściej od bliskich. – Miałem cztery, może pięć lat, kiedy babcia zabrała mnie pod pomnik Tsitsernakaberd górujący nad Erywaniem. Przez całą drogę opowiadała o ofiarach i utraconej dawno ojczystej ziemi – mówi Armen Ghazaryan, doktorant erywańskiego uniwersytetu. Potem w siódmej i ósmej klasie ludobójstwo przedstawia się dokładniej, jego opis zajmuje więcej niż połowę całej historii pierwszej wojny światowej.