Bez prawa do ojczyzny, bez prawa do pamięci
71. rocznica deportacji Tatarów krymskich przez ZSRR
Rosyjskie władze, podobnie jak rok temu, twierdzą, że Tatarzy szykują „prowokacje” i „akty terrorystyczne”. W ciągu trzech dni od 18 do 20 maja 1944 r. NKWD załadowało do wagonów bydlęcych ponad 180 tys. Tatarów krymskich, głównie kobiet, dzieci i starców (mężczyźni walczyli na froncie). CAŁY naród został przymusowo przesiedlony do Azji Środkowej na podstawie wymyślonego przez stalinowskich akolitów oskarżenia o masowej kolaboracji z nazistami, którzy wcześniej okupowali Krym.
Według tatarskich danych w czasie deportacji i w następnych miesiącach zginęło 46 proc. ludności (według NKWD- 20 proc.). Tatarzy krymscy nie mieli prawa powrotu na Krym aż do przełomu lat 1980–1990, kiedy rozpadał się Związek Sowiecki. Wrócili.
Rok temu, gdy Rosja dokonywała zbrojnej aneksji Krymu, a później przeprowadziła udawane „referendum”, Tatarzy protestowali najgłośniej. Zbojkotowali „referendum” i późniejsze „wybory”. Czas pokazał, że mieli powody. Okupacyjne rosyjskie władze zrobiły na półwyspie „Krymnasz”. A skoro „nasz”, to nie „ich”. Proste.
W marcu ubiegłego roku tak zwana „samoobrona” porwała protestującego przeciwko aneksji Reszata Ametowa. Niedługo później znaleziono jego zmasakrowane ciało. Kilku innych tatarskich aktywistów również zostało porwanych i zaginęło bez śladu. Członkowie Medżlisu są obiektem prześladowań ze strony władz okupacyjnych, jego członkowie są wzywani na przesłuchania, ich domy są przeszukiwane.
Jesienią 2014 r. Siergiej Aksjonow, zainstalowany przez Moskwę szef krymskich władz, powiedział, że „Medżlis nie istnieje”, a zaistnieje dopiero, kiedy zarejestruje się jako organizacja społeczna według rosyjskich przepisów.