Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Terroturystyka

Po zamachach w Tunezji pojawia się pytanie o odpowiedzialność biur turystycznych

Ivan / Flickr CC by 2.0
Susa i inne tunezyjskie kurorty są od dawna wymieniane jako potencjalne miejsca zagrożone zamachami grup terrorystycznych. Okazało się, że nie bez przyczyny.
Henning Leweke/Flickr CC by 2.0

Zaledwie dwa tygodnie temu w artykule „Wakacje z dreszczykiem” pisałem o tym, jak trudno korzystać z dobrodziejstw turystyki zagranicznej w niepewnych czasach. I jak ograniczać ryzyko. Bo z jednej strony turysta wykupujący imprezę turystyczną w atrakcyjnej destynacji (impreza i destynacja to słownik branży turystycznej) chce mieć gwarancję najwyższej jakości usług za najniższą cenę, a z drugiej strony – świat może mu zapewnić wiele nieprzewidzianych imprez dodatkowych, w rodzaju zwiedzania muzeum ze strzelającym terrorystą czy ekstremalnych przeżyć na plaży, takich jak to w tunezyjskiej Susa (o ile je przeżyje).

Na internetowych forach roztrząsane są wakacyjne dramaty – bo łóżko w hotelu było za twarde, okno wychodziło na parking – ale kiedy pojawia się pytanie o bezpieczeństwo w krajach ukochanych przez polskich turystów (Egipcie czy Tunezji), zwykle sypią się żarty i lekceważące komentarze. W kurortach jest bezpiecznie, nie ma się czego się bać. Jeśli turysta kursuje między pokojem, basenem, plażą i barem (wiadomo, uroki all inclusive), to może być spokojny. Okazuje się, że jednak nie może.

Tunezja i Egipt należą do najtańszych dostawców tego, co masowy turysta kocha. To towar znany jako 3xs – sun, sand, sea – czyli słońce, piasek i morze. Biura podróży kuszą tanim wypoczynkiem w Tunezji, choć polski MSZ ostrzega przed wyjazdami. Susa i inne tunezyjskie kurorty są od dawna wymieniane jako potencjalne miejsca zagrożone zamachami grup terrorystycznych.

Reklama