Świat

Z Tadżykistanu do raju

Przynajmniej 400 Tadżyków służy w siłach Państwa Islamskiego. Przynajmniej 400 Tadżyków służy w siłach Państwa Islamskiego. materiały prasowe

Kiedy trzy miesiące temu zniknął z kraju szef sił specjalnych płk Gumurod Chalimow, cały Tadżykistan spekulował, co się z nim mogło stać. 40-letni Chalimow był szkolony przez Rosjan ze Specnazu i stosownych Amerykanów (bo Tadżykistan miał epizod sojuszniczy z USA, udostępniając lotniska i bazy w drodze do Afganistanu). I ogólnie był ważną figurą na dworze Emomaliego Rahmona, prezydenta despoty. Odnalazł się… w Państwie Islamskim, o czym poinformował w internecie, ubrany na czarno, za pomocą 10-minutowego nagrania wideo. Zwrócił się w nim do władz: „Słuchajcie, wy psy, nawet sobie nie zdajecie sprawy, ilu naszych braci czeka tutaj, aby powrócić do ojczyzny i ustanowić prawo szariatu. Czekajcie, przyjdziemy po was”. A zwykłych Tadżyków wezwał, aby przestali służyć niewiernym. Już przynajmniej 400 z nich służy w siłach Państwa Islamskiego, a w każdym razie tylu jest znanych z imienia i nazwiska. Według rozmaitych źródeł jest ich znacznie więcej – i szybko przybywa. Magnesem jest głównie bardzo zła sytuacja na rosyjskim rynku pracy, tradycyjnym miejscu zatrudnienia. Tadżyków, jako nienależących do Unii Euroazjatyckiej, dotknęły bowiem restrykcje: aby dostać legalnie pracę, muszą zdać teraz egzamin z rosyjskiego i z historii, zdobyć kosztowne pozwolenie i co miesiąc odpalać Moskwie oficjalną dolę. A nielegalnie – zarabia się grosze. Nic więc dziwnego, że Państwo Islamskie, stosujące masową i skuteczną propagandę w internecie, przyciąga młodych bezrobotnych. Kusi wszelkim dobrem doczesnym i wiecznym. No i nie ma tam egzaminów.

Polityka 30.2015 (3019) z dnia 21.07.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama