Świat

Strzelanina na Zakarpaciu

Prezydent Petro Poroszenko zapowiedział „zdecydowane działania” wobec stron sporu: zbrojnych formacji i przemytniczych baronów. Prezydent Petro Poroszenko zapowiedział „zdecydowane działania” wobec stron sporu: zbrojnych formacji i przemytniczych baronów. Janos Nemes/EPA / PAP

Mukaczewo, senne miasteczko na Zakarpaciu, trafiło na czołówki serwisów informacyjnych na Ukrainie. Członkowie ultranacjonalistycznego Prawego Sektora, utrzymującego w całej Ukrainie uzbrojone bojówki, starli się tam 11 lipca z milicjantami. Skończyło się na co najmniej dwóch zabitych, siedmiu rannych i dwóch spalonych radiowozach.

Zaczęło się od spotkania przedstawicieli Prawego Sektora z ludźmi zakarpackiego parlamentarzysty i lokalnego bonzy – Mychajła Łanio, który, jak się powszechnie uważa, ma wiele wspólnego z przemytem na szeroką skalę. Spotkanie przerodziło się w jatkę: około 20 „prawoseków” ostrzeliwało się z ochroniarzami deputowanego. By powstrzymać uciekających członków Sektora, lojalna wobec Łanio milicja ustawiła na drodze blokadę. Znów doszło do wymiany ognia, w której Prawy Sektor użył imponującego arsenału: ostrzelał milicjantów z karabinów maszynowych i granatników przeciwpancernych.

Po mukaczewskiej awanturze prezydent Petro Poroszenko zapowiedział „zdecydowane działania” wobec stron sporu: zbrojnych formacji ustalających na Ukrainie swoje prawa i przemytniczych baronów. Mianował nowego gubernatora (znanego z ostrej walki z przestępczością Hennadija Moskala), a prokuratura obwodu oficjalnie wszczęła poszukiwania sektorowców. Ale na otwartą konfrontację się nie odważono: Prawy Sektor nadal nosi broń, ustawia barykady i punkty kontrolne, gdzie mu się podoba. Obwodem zakarpackim rządzi, tak naprawdę, nie tyle Kijów, ile lokalna rodzina Bałohów, pod przywództwem deputowanego Wiktora Bałohy. Bałohowie i sprzymierzeni z nimi politycy (w tym Łanio) zwyczajowo udzielają poparcia każdemu, kto akurat rządzi Kijowem, a Kijów, jak dotąd, odwdzięcza się akceptacją ich faktycznej władzy w regionie i przymykaniem oka na ubijane pod ich „kryszą”, czyli ochroną, interesy, w tym te nielegalne.

Polityka 30.2015 (3019) z dnia 21.07.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama