W czasie gdy Stany Zjednoczone debatują, dlaczego z rąk tamtejszych policjantów ginie tak wiele osób (od stycznia to już prawie 600 ofiar), Norwegia okazuje się krajem z najspokojniejszymi funkcjonariuszami na świecie. Według opublikowanych właśnie rządowych statystyk w całym zeszłym roku lufy ich służbowej broni opuściły łącznie... dwa pociski. Przy czym nikt nie został nawet ranny. Nie jest to żadne wyjątkowe wydarzenie, lecz reguła – przez ostatnią dekadę norwescy policjanci wystrzelili w interwencjach w sumie tylko 31 razy. Najbardziej zaskakujące dla amerykańskich (i nie tylko) komentatorów okazuje się, że przez cały 2011 r. funkcjonariusze nie oddali nawet jednego strzału – Anders Breivik, który właśnie wtedy zamordował kilkadziesiąt osób podczas masakry na wyspie Utøya, poddał się mundurowym bez walki.
Polityka
30.2015
(3019) z dnia 21.07.2015;
Ludzie i wydarzenia. Świat;
s. 11
Reklama