Powrót na Majdan
Czy Prawy Sektor może dziś bardziej zdestabilizować Ukrainę niż wojna w Donbasie?
Zaistniał gwałtownie podczas rewolucji na Majdanie, to młodzi, zdeterminowani bojownicy tego ugrupowania doprowadzili ostatecznie do upadku władzy Wiktora Janukowycza. Z przekonania nacjonaliści, partia odwołuje się do ideologii skrajnie prawicowej i tradycji OUN UPA. Są partią ideologiczną, jedyną taką na ukraińskiej scenie. Jej wkroczenie do polityki miało zagrażać ostrym skrętem w prawo całej Ukrainy.
W Rosji Prawym Sektorem straszy się ludzi jak diabłem. W Donbasie partia jest znienawidzona. Kiedy wybuchła wojna w Donbasie, ochotnicze bataliony Prawego Sektora z entuzjazmem ruszyły na front, bić separatystę i Ruskiego agresora, wroga. Nie brakuje im dzielności, odwagi ani zajadłości. Ale jak zwykle medal ma dwie strony: wojna demoralizuje, a ugrupowania paramilitarne szczególnie łatwo temu ulegają. Tak było na Bałkanach, tak jest w Donbasie. Z frontu i przyfrontowych okolic od dawna płyną informacje o kradzieżach i wymuszeniach, z udziałem żołnierzy batalionów Prawego Sektora. Można powiedzieć – z przyczyn patriotycznych.
W sytuacji powszechnych braków bataliony musiały zdobywać środki do życia, ubrać się i uzbroić. Nie do prywatnych kieszeni wędrowały zdobyczne pieniądze i biżuteria. Ale życie aż tak piękne nie jest, byli i tacy, dla których wojna jest sposobem dorabiania się. Ale trudno krytycznie ich oceniać, skoro walczyli, walczą o niepodległość Ukrainy. Gdy giną lub wracają okaleczeni. Trudno nie przyznać, że oddają krajowi to, co najcenniejsze.
Tymczasem o ciemnych, mafijnych powiązaniach i niejasnych intencjach świadczyć mogą choćby wydarzenia sprzed kilku dni, z Mukaczewa na Zakarpaciu, gdzie grupa bojowników Prawego Sektora wdała się w bójkę z milicją, były ofiary i ranni, a w tle rysuje się wyraziście spór o kontrolę nad przemytem, płynącym przez ukraińską granicę w regionie zwanym nie bez racji złotym trójkątem.