Świat

Kolebka do remontu

Pałac Westminsterski w Londynie. Siedziba obu izb parlamentu brytyjskiego. Pałac Westminsterski w Londynie. Siedziba obu izb parlamentu brytyjskiego. Massimo Borchi / Corbis

Chodzi o Pałac Westminsterski w Londynie, siedzibę obu izb parlamentu brytyjskiego. Nieodnawiana od XIX w. kolebka demokracji parlamentarnej się sypie. Dachy przeciekają, kanalizacja zawodzi, nieremontowane wnętrza marnieją w oczach. To już ani klub dla wiktoriańskich dżentelmenów, ani miejsce pracy zgodne ze standardami XXI w. Zamówiono więc u Deloitte’a i innych renomowanych firm raport, jak ratować najsłynniejszy parlament świata. Spośród pięciu wariantów generalnego remontu pałacu zawartych w raporcie najtańszy kosztowałby 3,5 mld funtów i trwał nieco ponad… 30 lat. Najdroższy – ponad 7 mld i do 40 lat, a obie Wysokie Izby, Gmin i Lordów, musiałyby się przenieść do siedziby tymczasowej na sześć lat. W planach jest m.in. elektroniczny system do głosowania, winda w wieży z Big Benem, kaplica wielowyznaniowa, zamiana podziemnego parkingu w pasaż handlowo-rekreacyjny.

Ostatnie słowo należy do parlamentu, a tam o konsens niełatwo, bo sumy zawrotne, jeśli nawet rozłożone w czasie. Deputowani nie mają dobrej prasy od czasu afery z opłacaniem z diet prywatnych rachunków, a poza tym perspektywa tak długiego remontu przeraża parlamentarzystów. Zwłaszcza że w mediach słyszą żarty, by się przenieśli np. do Yorku i więcej do Londynu nie wracali. Publicysta i historyk o międzynarodowej renomie Timothy Garton Ash napisał, że remont przydałby się może jeszcze bardziej samym parlamentarzystom, bo obecny poziom ich debat i lękliwość w cotygodniowym przepytywaniu premiera też wołają o ratunek.

Polityka 31.2015 (3020) z dnia 28.07.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 6
Reklama