Najpierw była prezentacja raportu śledczego na temat problemu pedofilskiego w Kościele rzymskokatolickim w Szkocji. Raport przygotowała komisja pracująca – co ciekawe – pod kierunkiem duchownego protestanckiego Andrew McLellena, zaproszonego przez katolicki episkopat. Nie zabrakło w niej kobiet zajmujących się opieką nad pokrzywdzonymi dziećmi. Byli też dwaj biskupi. Komisja miała zbadać problem od strony procedur i zabezpieczeń dotyczących nadużyć seksualnych i stosowania przemocy w szkockim Kościele. Wprowadzono je w 2007 r., lecz nie wystarczają, choć idą w dobrym kierunku. Raport wylicza zalecenia, które Kościół powinien wcielić w życie, jeśli chce zachować wiarygodność. Po pierwsze: wynagrodzić krzywdy wyrządzone ofiarom.
Zaraz po prezentacji raportu szef katolickiego episkopatu Szkocji abp Glasgow Philip Tartaglia publicznie przeprosił ofiary i podkreślił, że biskupi odczuwają ból i wstyd, że ktokolwiek w Kościele mógł dopuścić się takich nadużyć, ale także z powodu cierpień, jakie one przyniosły ofiarom. Jedna z nich jako ośmioletnia dziewczynka została najpierw zgwałcona przez zakonnicę, a kiedy powiedziała o tym księdzu podczas spowiedzi, ten wspólnie z tą samą zakonnicą zgwałcił ją ponownie.
Ujawnione w ostatnich latach skandale pedofilskie z udziałem duchownych katolickich, w tym samego kard. Keitha O’Briena (podał się do dymisji w 2013 r.), bardzo zaszkodziły reputacji Kościoła w Szkocji. Teraz szef szkockiego episkopatu nie robił uników w stylu polskim, przerzucających odpowiedzialność za czyny pedofilskie na dzieci. Fotografował się z raportem na sercu, prosił o przebaczenie za brak reakcji i obojętność w Kościele, obiecał realizację wszystkich zaleceń komisji McLellena.