Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Bałkańskie płoty

Płot na granicy węgiersko-serbskiej. Płot na granicy węgiersko-serbskiej. Armend Nimani/AFP / EAST NEWS

Węgrzy swój płot na liczącej 175 km granicy z Serbią zaczęli budować już w czerwcu. Wysoki na cztery metry, uzbrojony zwojami drutu żyletkowego, z zamocowanymi nożykami z blachy. Był wyrazem protestu wobec Brukseli, która – zdaniem Budapesztu – zbyt opieszale rozwiązuje problem nielegalnych imigrantów do strefy Schengen. Miał też powstrzymać napływ nielegalnych imigrantów; wtedy byli to zmierzający do Niemiec Albańczycy z Kosowa. Budowę rozpoczęto w Morahalom i dziesięciu innych miejscach, gdzie przemytnicy ludzi korzystają z przetartego szlaku narkotykowego. Teraz ukończony już płot zamknął drogę wielotysięcznej rzeszy imigrantów i uchodźców z Syrii, a przejście graniczne Horgosz-Röszke stało się miejscem gwałtownych starć imigrantów z policją węgierską i serbską. Granicę zamknięto dla ruchu na 30 dni, co paraliżuje transport na Bałkanach. Belgrad krytykuje Węgry za stworzenie sytuacji kryzysowej w Serbii. Premier Aleksandar Viczić zapewniał, że Serbia, przeciwnie niż Węgry, nie zbuduje płotu na granicy z Macedonią i Bułgarią, skąd płynie rzeka imigrantów.

Cofnięci z przejścia imigranci ruszyli w kierunku granicy z Chorwacją, zamierzając dalej przejść przez Słowenię. Zagrzeb początkowo zapewniał, że jest gotowy na ich humanitarne przyjęcie, w odróżnieniu od Węgrów nie będzie stawiał przeszkód, ma doświadczenie z czasów wojny i nie boi się muzułmanów, z którymi od wieków Chorwaci zamieszkują po sąsiedzku i tworzą koalicję (w Bośni). Ostrzeżono też przed groźbą min z czasów wojny. W końcu premier Chorwacji przyznał, że nie kontroluje sytuacji.

Polityka 39.2015 (3028) z dnia 22.09.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 9
Reklama