Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Historyczny moment

Relacja ze Strasburga. Hollande i Merkel w PE o kryzysie imigracyjnym: Nie można dać się strachowi

Parlament Europejski
Dziś Angela Merkel i François Hollande stanęli przed posłami w Strasburgu nie dla czczenia rocznicy, ale żeby dźwignąć reputację Unii.

Ostatni raz kanclerz Niemiec i prezydent Francji przemawiali wspólnie w Parlamencie Europejskim 26 lat temu. Jesienią 1989 r. Helmut Kohl i François Mitterand mówili o sytuacji w Europie Wschodniej. Od tego czasu żadni europejscy przywódcy w PE w duecie nie występowali.

W polityce unijnej absolutnym numerem jeden pozostaje kryzys migracyjny, który zepchnął na dalszy plan skandal wokół oszustw Volkswagena albo zabiegi zmierzające do ożywienia koniunktury. I razem z poprzednimi, wciąż tlącymi się kryzysami, zwłaszcza zatrudnienia i zadłużenia, składa się na gorszą niż w poprzednich dekadach kondycję Unii i przekonanie, że mechanizm poważnie się zaciął.

Moment jest więc historyczny. François Hollande mówił – przy wyciu posłów francuskiej radykalnej prawicy – że nie można dać się zdominować strachowi. Ratunkiem dla Europy może być tylko parcie do przodu, ścisła solidarność i głębsza integracja zmierzająca ku wspólnie zarządzanej federacji. W obliczu napływu imigrantów, twierdzi francuski prezydent, kwitną nacjonalizmy, a odrodzenie się samodzielnych państw narodowych oznacza smutny koniec projektu europejskiego. Rozbici bylibyśmy słabi i podatni na konflikty: w takim scenariuszu nawet wyalienowane Francja czy Niemcy same sobie nie poradzą (ceną wyhamowania integracji będzie zbiór słabych krajów narodowych, którym Chińczycy i Amerykanie będą dyktować warunki gospodarcze, a Putin określi zakres bezpieczeństwa – wtórował w debacie Guy Verhofstadt, lider europejskich liberałów).

Reklama