Za każdym razem, kiedy docieram do nowego kraju, kupuję kartę SIM i aktywuję internet. Ściągam mapę, żeby sprawdzić, gdzie jestem – mówił reporterowi „New York Timesa” w sierpniu Osama Aljasem, 32-letni nauczyciel muzyki z Deir al-Zour. Dziennikarz spotkał tego uchodźcę z ogarniętej wojną Syrii w parku w Belgradzie. Osama ustalał trasę wędrówki do północnej Europy na mapie Google.
Smartfony i ładowarki stały się podstawowym wyposażeniem każdego uchodźcy. Z rodzinami i przyjaciółmi utrzymują kontakt przez Facebook i WhatsApp, a na Twitterze informują o postępach swojej wędrówki. Na Facebooku są też przemytnicy. Jedna z grup ogłosiła tu niedawno promocję – standardowa cena 1,7 tys. euro za przejazd ze Stambułu do Salonik, łącznie z przeprowadzeniem przez granicę, została obniżona o połowę dla dzieci do lat pięciu.
Arabskojęzyczne grupy na Facebooku „Przemyt do Europy” oraz „Jak wyemigrować do Europy” mają ponad 25 tys. członków. Dzięki zamieszczonym tam instrukcjom niektórzy uchodźcy rezygnują z usług przemytników i próbują przedostawać się do Europy samodzielnie. Ci, którym się udało, opisują na Facebooku swoje trasy, podając nawet dokładne koordynaty GPS miejsc, w których najlepiej się zatrzymać. Węgierscy informatycy przygotowali specjalną aplikację na smartfony z systemem Android – InfoAid – która zawiera aktualizowane na bieżąco informacje przydatne uchodźcom.
W Syrii – jak powiedział Aljasem – smartfony mogą być jednak niebezpieczne: żołnierze rządowi, bojownicy różnych frakcji rebeliantów oraz wojownicy tzw.