Paryż trwa w żałobie po pomordowanych w zamachach sprzed tygodnia i jednocześnie przygotowuje się do największego wydarzenia dyplomatycznego w tym mieście od 1948 r., kiedy Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło tu Powszechną Deklarację Praw Człowieka. 30 listopada w podparyskim kompleksie konferencyjnym Le Bourget rozpocznie się COP21, Konferencja Stron Ramowej Konwencji ONZ ds. Zmian Klimatycznych (UNFCCC).
Organizatorzy spodziewają się nawet 120 głów państw, swój udział potwierdził prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama i przewodniczący Chin Xi Jinping. Inaugurację spotkania miał poprzedzić wielki światowy marsz dla klimatu, ale po ostatnich zamachach rząd zakazał podobnych manifestacji, wywołując rozgoryczenie organizacji społecznych. Do Paryża może ściągnąć nawet 40 tys. dyplomatów, ekspertów, przedstawicieli organizacji społecznych i aktywistów.
Mają dobry powód, bo choć COP21 jest kolejnym dorocznym, jak wskazuje numer, spotkaniem państw-stron UNFCCC, to akurat ma wyjątkowe znaczenie. Paryski szczyt zwieńczy żmudny proces negocjacji nowego międzynarodowego porozumienia w sprawie ochrony klimatu i – zdaniem wielu badaczy oraz aktywistów – jest szczytem ostatniej szansy, by ustrzec ludzkość przed katastrofą, jaką może wywołać wymykający się spod kontroli proces globalnego ocieplenia.
Potop w Gdańsku
Filmik informujący o COP21, przygotowany przez francuskich organizatorów, w dosadny sposób przedstawia stawkę gry: o ile nic się nie zmieni i ludzie nadal będą emitować gazy cieplarniane, czyli dwutlenek węgla i metan, do atmosfery, a tempo wzrostu temperatury się utrzyma, to pod koniec stulecia poziom oceanów podniesie się nawet o metr.