Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Kto zauważył, że prezydent pojechał do Chin?

Facebook
Wizyta prezydenta w Chinach – może poza pewnym elementem garderoby – nie stała się przedmiotem debaty. Nawet bardzo sprzyjająca mu prawicowa prasa nie dostrzegła zarysów żadnych strategicznych przełomów.
Facebook

Andrzej Duda, mogliście to Państwo przegapić, składa wizytę w Chinach. Prezydent spotkał się z przewodniczącym ChRL Xi Jinpingiem, po Baracku Obamie to nr 2 w światowej polityce. Ale oprócz dyplomatycznych kurtuazji prezydent i przewodniczący nie mieli po spotkaniu wiele do powiedzenia. Andrzej Duda wyraził przede wszystkim nadzieję, że „strategiczne partnerstwo między Polską a Chinami będzie kontynuowane”.

Z chińskimi strategicznymi partnerstwami jest trochę jak ze słynnymi zdjęciami w towarzystwie Baracka i Michelle Obamów, wykonanych przy okazji niedawnej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Z tą różnicą, że pamiątkowe zdjęcie mógł mieć każdy obecny w Nowym Jorku lider, natomiast partnerstw strategicznych Chińczycy podpisali pół setki, ma je zatem mniej więcej co czwarte państwo.

W Azji strategicznych parterów Chin jest ponad dwudziestka, w Europie mają co kontynuować również Białoruś, Serbia, Irlandia, Dania i Portugalia. Podobnie wiele innych krajów zabiega o chińskie inwestycje i liczy, jak Polska, że też skorzysta z flagowego pomysłu Xi, rozwoju tzw. nowego jedwabnego szlaku.

Przy czym trudno prezydentowi stawiać tu zarzut, równie mało do powiedzenia Chińczykom mieli poprzednicy Andrzeja Dudy. Dwa odległe od siebie kraje, z których przynajmniej jedno nie jest mocarstwem, łączą głównie biznes, kontakty handlowe, możliwości inwestycji. Z tymże polskich przedsiębiorców nie ma w Chinach zbyt wielu. Nie dysponują kapitałem na miarę Ameryki czy Europy Zachodniej, ani produktami, które mogłyby wziąć szturmem chiński rynek, zresztą łatwiej działać im w Polsce, w Unii i w sąsiedztwie Europy.

Reklama