Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Boża gadka

Wybory w USA: konkurs na najbardziej religijnych

Media już w latach 90. nazywały Hillary Clinton „świętą Hillary”. Ona sama nigdy nie miała problemu z eksponowaniem w polityce własnej religijności. Media już w latach 90. nazywały Hillary Clinton „świętą Hillary”. Ona sama nigdy nie miała problemu z eksponowaniem w polityce własnej religijności. Yuri Gripas/Reuters / Forum
Kampania przed wyborami prezydenckimi w USA coraz częściej przypomina konkurs na świętego.
Emerytowany neurochirurg Ben Carson jest adwentystą dnia siódmego. Odrzuca teorię ewolucji, jest znanym islamofobem i uważa, że podatki należy zastąpić dziesięciną, podobną do tej, którą płacili bibilijni Żydzi.Mark Kauzlarich/Reuters/Forum Emerytowany neurochirurg Ben Carson jest adwentystą dnia siódmego. Odrzuca teorię ewolucji, jest znanym islamofobem i uważa, że podatki należy zastąpić dziesięciną, podobną do tej, którą płacili bibilijni Żydzi.

Nie może być amerykańskiej kampanii wyborczej bez przywoływania Boga i wiary. God Talk, czyli Bożą gadkę, słychać ciągle na spotkaniach i w studiach wyborczych. Podczas jednej z debat republikańskich pretendentów do prezydentury w prawicowej stacji telewizyjnej Fox News odpytywano ich między innymi ze stosunku do religii: jak wyobrażacie sobie pomoc Bożą w Owalnym Gabinecie? „Ja jej doświadczam codziennie dzięki lekturze Biblii” – odpowiedział senator z Teksasu Ted Cruz, baptysta z konserwatywnego Południa.

Również państwo Clintonowie za czasów prezydentury Billa regularnie brali udział w nabożeństwach w zborze metodystów w Waszyngtonie. Dziś pani Clinton sama ubiega się o prezydenturę i w tym samym kościele czytała jesienią Pismo Święte: 12. rozdział Listu do Rzymian św. Pawła. Jest w nim werset: „Błogosławcie tych, którzy was prześladują; błogosławcie, a nie złorzeczcie”. Clinton komentuje z kazalnicy: mój były kapelan, mówiąc o tym fragmencie, udzielił mi rady, żebym była milsza dla mediów. Wierni reagują śmiechem.

Była sekretarz stanu nigdy nie miała problemu z eksponowaniem własnej religijności w kontekście politycznym. Media już w latach 90. nazywały ją „świętą Hillary”. Mówi publicznie, że była i jest metodystką z urodzenia i z wyboru. Opowiada, jak w młodości pastor zabrał ją wraz z grupą białej młodzieży, by posłuchała kazania Martina Luthera Kinga.

W licznej grupie republikańskich pretendentów do prezydentury pojawiła się tylko jedna kobieta, Carly Fiorina. Lubi opowiadać o tym, jak w szkółce niedzielnej nauczono ją, że jeśli dobrze wykorzystujesz dane ci od Boga talenty, to oddajesz mu cześć. Ale dodaje, że choć wywodzi się z tradycji episkopalnej (amerykańskiego anglikanizmu), to do kościoła regularnie nie chodzi.

Polityka 3.2016 (3042) z dnia 12.01.2016; Świat; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Boża gadka"
Reklama