Ammon Bundy mówi, że sam Pan Bóg kieruje jego postępowaniem. Przyjechał w końcu do Oregonu z odległej o ponad tysiąc mil Arizony, aby wraz z braćmi i dwoma tuzinami myślących tak jak oni kompanów zaprotestować przeciw skazaniu miejscowych ranczerów Dwighta i Stevena Hammondów na sześć lat więzienia za podpalenie państwowego lasu.
2 stycznia uzbrojona grupa pod wodzą Bundy’ego zajęła należący do władz federalnych rezerwat dzikiego ptactwa Malheur koło miasteczka Burns. Napastnicy rozmieścili na wzniesieniach stanowiska strzelców wyborowych i poinformowali media, że przeglądają rządowe dokumenty zgromadzone w biurze rezerwatu. Członkowie grupy noszą kowbojskie kapelusze, paradują konno owinięci w Gwiaździsty Sztandar i powołują się na konstytucję. Niektórzy deklarują, że gotowi są umrzeć za sprawę.
Kiedy Hammondowie oświadczyli, że nie potrzebują pomocy, i grzecznie stawili się do aresztu, Bundy wyjaśnił, że nadrzędnym celem akcji jest walka o prawa ranczerów do terenów pod wypas bydła, które są naruszane przez rząd w Waszyngtonie. W Oregonie ponad 50 proc. ziemi jest własnością rządu federalnego, a w innych zachodnich stanach jeszcze więcej (w Nevadzie 85 proc.).
Okupanci rezerwatu Malheur domagają się przekazania go pod władzę stanów, samorządów lokalnych albo samych farmerów. Bundy oznajmił, że przegląd dokumentów w rezerwacie ujawni, jak rząd „dyskryminuje” właścicieli rancz. W tydzień po zajęciu rezerwatu napastnicy zniszczyli w nim część ogrodzenia, aby – jak wyjaśnili – wpuścić tam krowy lokalnego farmera.
Ammon Bundy i jego starsi bracia Ryan i Mel zapowiadają, że nie opuszczą rezerwatu, dopóki rząd nie odda ziemi ranczerom. Kontynuują tradycję rodzinną. Ród Bundych osiedlił się na zachodzie pod koniec XIX w.