„Mówi się, że królowa oznajmiła dobitnie byłemu wicepremierowi, liderowi liberałów Nickowi Cleggowi, podczas lunchu na zamku Windsor, że Unia Europejska zmierza w złym kierunku” – alarmował we wtorek „The Sun”, sugerując obok, że w obozie zwolenników Brexitu strzelają już korki szampana. News nie zawierał jednak kluczowego, niewygodnego elementu.
Chodzi tu bowiem jedynie o rzekomą wypowiedź Elżbiety II z 2011 roku. Jeszcze istotniejsze być może jest co innego – elementarny brak logiki.
Nawet jeśli królowa coś kiedyś mówiła, przy szparagach i winie deliberowała o Unii, udzielając reprymendy eurofilowi Cleggowi, nie porzuciła przecież swojej neutralności politycznej i to w tak historycznym momencie. A to przecież sugeruje gazeta Murdocha.
– Bardzo w coś takiego wątpię – mówi prof. Vernon Bogdanor, autorytet prawa konstytucyjnego w Wielkiej Brytanii. Artykuł „The Sun” skomentował też Nick Clegg, mówiąc, że to „kompletny nonsens”.
Pół na pół
„The Sun” nie przejmuje się takimi szczegółami – wie, jak rzeźbić historyjki dla maluczkich i robić medialny szum. Kiedy fakty przeszkadzają tekstowi pod efektowną tezę, wskazaną przez naczelnego tabloidu, trzeba je zagrzebać gdzieś pod koniec tekstu. To redakcyjne obyczaje, które przejęły z Wysp także niektóre polskie tabloidy i tygodniki.
Salwa „The Sun” – choć oddana ze ślepaka – jest dość jadowita. Miesza w głowach brytyjskim wyborcom, a już dziś zwolennicy i przeciwnicy wyjścia z Unii idą w sondażach niemal łeb w łeb (z paroprocentową przewagą w ostatnich kilku sondażach zwolenników pozostania we Wspólnocie).