Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zamachy w Brukseli to cios w Belgię i ważny test dla zjednoczonej Europy

Francois Lenoir/Reuters / Forum
Atmosfera strachu to z kolei woda na młyn dla europejskich polityków cwaniacko żerujących na obywatelskich strachach.

Terroryści, prawdopodobnie zamachowcy samobójcy, zaatakowali podczas porannego szczytu komunikacyjnego. Na głównym lotnisku miasta oraz w metrze, obok dzielnicy europejskiej, gdzie siedziby mają najważniejsze instytucje kontynentu.

Specjaliści od zwalczania terroryzmu podpowiadają, że skoordynowane działania mogą być bezpośrednią konsekwencją aresztowania w piątek Salaha Abdeslama, oskarżanego o przygotowanie listopadowych zamachów w Paryżu. W weekend spływały informacje wskazujące, że aresztowany chętnie opowiada o swoich wspólnikach. Ci mogli więc dojść do wniosku, że muszą wykorzystać swój terrorystyczny potencjał i szybko przeprowadzić operacje, które uprzedzą ewentualne odszukanie ich przez policję.

Ataki wyglądają jak z podręcznika i do podobnych dochodziło już w Europie. Londyńskie metro było celem w lipcu 2005 r., eksplozje w hali lotniska wywołano w styczniu 2011 r. w podmoskiewskim Domodiedowie. I podobnie jak wszystkie poprzednie akty terroryzmu także zdarzenia z Brukseli pozostawiają pytanie, co dalej planują ich sprawcy i jakie jeszcze mają możliwości.

Na razie pasażerowie linii lotniczych powinni się przygotować, że w tych dniach na lotniskach mogą zacząć obowiązywać kolejne obostrzenia, w tym kontrole jeszcze przed wejściem do hal odlotów. Takie rozwiązania są popularne w wielu państwach w Azji i Afryce, gdzie terroryzm jest niemalże codziennością.

Terrorystom udaje się przekonać i nas, Europejczyków, że bomby w stolicach Unii będą wybuchały regularnie. Na wyobraźnię wystraszonych działają raporty o setkach weteranów walk po stronie tzw. Państwa Islamskiego, powracających do francuskich, brytyjskich, belgijskich czy niemieckich domów. Działają podejrzenia, że do Europy przedarły się również bojówki terrorystyczne stworzone przez dżihadystów.

Reklama