Pieniądze za nic
Wprowadzenie dochodu podstawowego to mniejsza rewolucja, niż się wydaje
Na początku czerwca Szwajcarzy zagłosują w bezprecedensowym referendum. Stawką będzie wprowadzenie nowego artykułu do konstytucji, który zobowiąże rząd federalny do zapewnienia każdemu dochodu podstawowego „w wystarczającej wysokości, aby żyć godnie”. Jeżeli inicjatywa przejdzie, każdy Szwajcar otrzyma od rządu miesięczną wypłatę w wysokości 2,5 tys. franków szwajcarskich (prawie 10 tys. zł) „za nic”.
Pomysł skrytykowały wszystkie główne partie polityczne, a sondaże wskazują, że Szwajcarzy odrzucą go w referendum. Daniel Straub, przewodniczący Szwajcarskiej Inicjatywy na rzecz Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego, jest jednak optymistą: uważa, że to tylko pierwszy krok na drodze do zrealizowania rewolucyjnej społecznej reformy, która ma długą historię – i niemal zawsze była uważana za utopię.
Z kolei już w styczniu 2017 r. w Finlandii rozpocznie się dwuletni eksperyment z dochodem podstawowym na niewielkiej grupie obywateli. Miejscowe gazety pisały już o kwocie 800 euro (3,4 tys. zł) miesięcznie na „obywatela doświadczalnego”, choć tu nic jeszcze nie jest przesądzone. „Chcemy mieć lepszy ogląd tego, kto mógłby poprzeć ideę dochodu podstawowego, jeśli zaczniemy np. zmieniać różne stawki podatkowe, aby sfinansować to rozwiązanie – mówił w marcu jeden z ekspertów fińskiego rządu, dr Jurgen de Wispelaere, w czasopiśmie naukowym „Praktyka Teoretyczna”.
Wprowadzenie dochodu podstawowego jest jednak bardziej kłopotliwe, niż się może wydawać – i nie chodzi bynajmniej tylko o pieniądze, chociaż one oczywiście stanowią ogromny problem (np. Szwajcarów nie będzie stać na wprowadzenie dochodu podstawowego bez drastycznych podwyżek podatków).