Świat

Hiszpański cyrk

Hiszpania znalazła się na pograniczu kryzysu konstytucyjnego, a zaufanie do instytucji państwa jest dziś bliskie zeru. Hiszpania znalazła się na pograniczu kryzysu konstytucyjnego, a zaufanie do instytucji państwa jest dziś bliskie zeru. Jose Jordan/AFP / East News

Premier Rajoy kurczowo trzyma się stołka, a jego ministrowie nie uznają wyłonionego w wyborach parlamentu.

Hiszpania, która po grudniowych wyborach weszła w piąty miesiąc bez rządu, powoli zbliża się do standardów wyznaczonych przez Belgię, gdzie rząd powołano dopiero po 589 dniach. Wielu publicystów o sytuacji w kraju nie mówi inaczej jak hiszpański cyrk. Od miesięcy mimo kilku prób nie udało się stworzyć koalicji ani przywódcy zwycięskiej Partii Ludowej Mariano Rajoyowi, ani też Pablo Sanchezowi, który stoi na czele socjalistów, czyli drugiego dużego ugrupowania. Rajoy cały czas kurczowo trzyma się stołka premiera, a jego ministrowie nie uznają parlamentu wyłonionego w wyborach. Rząd nie chce się nawet z parlamentarzystami porozumieć. Nowy parlament pozwał więc rząd do sądu, jednocześnie samemu nie uznając prawa Rajoya do sprawowania urzędu premiera.

Wybory miały zapoczątkować serię zmian i reform konstytucyjnych. Zamiast tego Hiszpania znalazła się na pograniczu kryzysu konstytucyjnego, a zaufanie do instytucji państwa jest dziś bliskie zeru. Do tego dochodzi niepewność prawna, ponieważ opozycja jeszcze przed wyborami zapowiedziała, że zablokuje kilka ważnych reform zapowiadanych przez rząd Rajoya. Teraz nie wiadomo, czy np. przepisy związane z edukacją, pracą albo chociażby nowy podatek od energii słonecznej będą w końcu obowiązywały czy nie. Do tego dochodzą ostrzeżenia z Brukseli o nadmiernym deficycie finansów publicznych Madrytu, za który Komisja Europejska chce nawet ukarać Hiszpanię grzywną. Może impas przełamałyby nowe wybory, ale rozczarowanie jest tak duże, że frekwencja przy urnach w czerwcu może być mniejsza nawet o 10 proc.

Polityka 19.2016 (3058) z dnia 03.05.2016; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama