[Artykuł został opublikowany w POLITYCE w maju 2016 r.]
Polskie miasta są najbardziej zanieczyszczone w Unii Europejskiej, alarmuje WHO, Światowa Organizacja Zdrowia. Żywiec na niechlubnym miejscu pierwszym, tuż za nim Pszczyna, nieco dalej Rybnik, Wodzisław Śląski – 33 polskie miejscowości znalazły się w pierwszej pięćdziesiątce Unii! Winne są najczęściej wyziewy z małych domowych pieców, w których obok marnej jakości węgla pali się wszystko, co jest pod ręką. Z tego samego raportu wynika, że na całym świecie powietrzem przekraczającym normy WHO oddycha 80 proc. mieszkańców miast, które rzecz badają.
Naukowcy z uniwersytetu Yale przyjrzeli się także tym miejscom, gdzie badań się nie prowadzi. Opracowują instrument, który nazwali wskaźnikiem wpływu na środowisko. Mierzą nim piętno odciskane przez cywilizację na naszym zdrowiu i na planecie. Wnioski są takie, że już ponad 3,5 mld ludzi oddycha koktajlem niebezpiecznym dla zdrowia, a fatalna jakość powietrza przyczyniła się w 2013 r. do 5,5 mln zgonów, 10 proc. z odnotowanych wtedy na świecie.
Trend jest wznoszący i nie widać, by miał opadać. W XX w. trujące wyziewy zabiły 116 mln osób, więcej niż narkotyki i tytoń, które uśmierciły w sumie 115 mln osób, albo niewiele mniej niż wszystkie XX-wieczne wojny ze 131 mln ofiar. Alastair Lewis, profesor chemii atmosfery z uniwersytetu w Yorku, głosi tezę, że w XXI w. to zanieczyszczenia atmosferyczne staną się największym mordercą. Zawsze może dojść do wielkiej katastrofy naturalnej lub konfliktu atomowego, ale wśród plag dających się dziś przewidzieć mniej śmiercionośne od złego powietrza mają być nawet palenie papierosów, otyłość, niedożywienie i powstrzymywanie się od aktywności fizycznej.