Policja zidentyfikowała już 48 z 50 ofiar największej strzelaniny w historii Stanów Zjednoczonych, do której doszło w klubie LGBT w Orlando 12 czerwca.
Za tą podawaną przez media na całym świecie liczbą kryją się historie o rozpoczynanej dorosłości, pierwszej pracy, przeprowadzkach w poszukiwaniu lepszego życia, które nigdy się nie zrealizowało.
Większość ofiar Omara Mateena stanowili młodzi (20- i 30-latkowie) homoseksualni mężczyźni, którzy spędzali sobotni wieczór, jak pewnie większość ich rówieśników, w popularnym klubie.
Edward Sotomayor
„Był bardzo pogodnym człowiekiem” – mówi o Sotomayorze Al Ferguson, właściciel „Al and Chuck Travel”, biurze pośrednictwa wycieczek dla osób LGBT. Ferguson był szefem Sotomayora (pracował w biurze jako manager) i jednocześnie jego przyjacielem. Obaj wyszli w sobotnią noc razem do Pulsu.
„Edward, co będę powtarzał w nieskończoność, był tym typem człowieka, który wciąż nam powtarzał, że nie możemy się bać. Wiem, że jego przyjaciele, mimo tego, co się stało, nie będą żyć w strachu. Pokonają go” – mówił w wywiadzie dla „Orlando Sentinel”.
Stanley Almodovar
Almodovar, 23-latek, który pracował w aptece, jest opisywany przez przyjaciółkę Ivelisse Santiago jako „miły, ale czasami bezczelny” chłopak. Wspomina, że zawsze jej pomagał, mogła na niego liczyć. „Był dumny z tego, kim jest oraz jak wygląda jego życie” – mówiła w wywiadzie z „Washington Post”.
Rosalie Ramos, matka Almodovara, obudziła się w środku nocy z soboty na niedzielę z dziwnym przeczuciem, że dzieje się coś złego. Na Snapchacie Stanleya znalazła film z klubu, na którym śmieje się i tańczy.