Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Obama już w Warszawie – najważniejsze fakty o szczycie NATO

NATO
Przełomowy, historyczny, epokowy – tymi przymiotnikami nasi przywódcy opisują ten szczyt NATO w Warszawie.

W Warszawie rozpoczyna się dwudniowy szczyt NATO. Weźmie w nim udział 61 delegacji, w tym 18 prezydentów i 21 premierów, 41 ministrów spraw zagranicznych, 39 ministrów obrony. Polska reprezentacja podczas szczytu NATO liczy 42 osoby.

Szczyt rozpocznie się o godz. 14.30 od oficjalnego powitania gości przez Jensa Stoltenberga i Andrzeja Dudę, po którym szefowie państw i rządów NATO odbędą pierwszą turę rozmów. W sumie będzie ich 5 i potrwają do soboty.

O godz. 13.30, jeszcze przed oficjalną inauguracją, prezydent Andrzej Duda spotka się z prezydentem USA Barackiem Obamą.

Przełomowy, historyczny, epokowy – tymi przymiotnikami nasi przywódcy opisują ten szczyt NATO w Warszawie. W istocie jednak Sojusz tylko symbolicznie wzmacnia wschodnią flankę, a bez znaczącego wzrostu nakładów obronnych nie zdoła obronić się przed rosyjską agresją.

Po pierwsze: nikt na serio nie myśli o wojnie. W NATO dominuje przekonanie, że obecny kryzys w relacjach z Rosją jest przejściowy, a w interesie obu stron leży jego zażegnanie. Oczywiście na razie nie ma to wpływu na stanowcze żądanie dostosowania się do porozumień z Mińska, choć o oddaniu Krymu tak stanowczo się już nie mówi.

NATO zauważa rosnącą potęgę wojskową Rosji, ale nadal ocenia, że jest w stanie wygrać ewentualną konfrontację albo w ogóle do niej nie dopuścić, w tym metodami politycznymi. Stąd wojskowa odpowiedź na obawy krajów wschodniej flanki jest dyktowana przez polityków, a nie generałów. Po pierwsze, bardzo skromna, po drugie – na tyle elastyczna, by w każdej chwili móc ją zmienić.

Po drugie, okazało się, że NATO nie ma wystarczających sił dostępnych na żądanie. Sojusz dużym wysiłkiem zdołał ustanowić tzw. wysuniętą wzmocnioną obecność, czyli namówić cztery kraje, by porozumiały się z kilkoma innymi i stworzyły batalionowe grupy bojowe wysyłane do Polski, Estonii, na Litwę i Łotwę.

Reklama