Podczas ostatnich igrzysk w Londynie skoczkini w dal Daria Kliszyna dzierżyła miano najpiękniejszej lekkoatletki. Dzisiaj – według rosyjskich trolli też jest „naj”, ale inaczej – najbardziej podła, najbardziej zdradziecka.
Kliszyna to jedyna rosyjska lekkoatletka, która do ubiegłego tygodnia została dopuszczona do startu w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro przez Międzynarodowe Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF). O losach jej kilkudziesięciu kolegów w tych dniach decyduje sąd arbitrażowy w Lozannie. To pokłosie skandalu dopingowego, który wybuchł pod koniec ubiegłego roku i doprowadził do grupowego wykluczenia rosyjskich lekkoatletów z międzynarodowych zawodów, włącznie z igrzyskami.
Po ogłoszeniu decyzji IAAF o dopuszczeniu Kliszynej na jej facebookowym profilu zawrzało. Internauci zarzucają jej sprzedanie kolegów, udział w spisku, wkupienie w łaski IAAF. Najcięższy zarzut to jednak zgoda na udział w igrzyskach pod neutralną olimpijską flagą. Ktoś napisał: „zrezygnować z własnej flagi – to hańba dla sportowca”. Trzeba przyznać, że choć fala hejtu jest ogromna, nie brakuje również głosów poparcia dla Kliszyny. Jedno jest pewne – czeka ją wiele emocji i to nie wyłącznie sportowych.
„Niestety, tacy ludzie czasem się w Rosji rodzą: Własow, Bielenko, Stiepanowa, a teraz – Kliszyna. Na szczęście porządnych jest u nas o wiele więcej niż szczurów” – napisał ktoś na profilu Kliszyny, która tym samym trafia do galerii zdrajców. Generał Andriej Własow w czasie II wojny światowej przeszedł na stronę Niemców i dowodził kolaboracyjną Rosyjską Armią Wyzwoleńczą.