Świat

Klub kwitnącej nienawiści

Szintoiści i nacjonaliści chcą zawładnąć Japonią

Premierowi Shinzo Abe marzy się japońska armia. Na fot: strzela z łuku podczas oficjalnej wizyty w Mongolii, lipiec 2016 r. Premierowi Shinzo Abe marzy się japońska armia. Na fot: strzela z łuku podczas oficjalnej wizyty w Mongolii, lipiec 2016 r. Rentsendorj Bazarsukh/Reuters / Forum
Nippon Kaigi chce przywrócić chwałę zbrodniarzom wojennym, przejąć kontrolę nad rządem i obalić liberalną konstytucję. To dużo jak na organizację, która nie jest nawet partią polityczną.
Rewizjonizm i ciągłe dążenie do militaryzacji obecnego premiera Shinzo Abe budzą poklask w Nippon Kaigi.Roman00007/Wikipedia Rewizjonizm i ciągłe dążenie do militaryzacji obecnego premiera Shinzo Abe budzą poklask w Nippon Kaigi.

Rządząca Japonią Partia Liberalno-Demokratyczna idzie jak taran. Forsowane przez nią reformy ekonomiczne nie przynoszą efektów, deflacja wciąż dławi gospodarkę, odpowiedzialny za nią minister podał się niedawno do dymisji z powodu skandalu korupcyjnego, a mimo to w wyborach uzupełniających do parlamentu 10 lipca ugrupowanie odniosło miażdżące zwycięstwo. Niesieni tym sukcesem członkowie PLD chcą teraz zmienić konstytucję, ale tu potrzebne są głosy kilku mniejszych partii.

O te ostatnie obiecała zadbać organizacja pozaparlamentarna. Już trzy dni po wyborach szefowie Nippon Kaigi (Japońska Konferencja) ogłosili przed tłumem dziennikarzy, że zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby zapewnić jej większość konstytucyjną.

Choć Nippon Kaigi istnieje już dwie dekady, jeszcze do niedawna mało kto o niej słyszał. Japońscy dziennikarze uznawali ją za sektę, a opowieści o jej wpływach – za teorie spiskowe. Wszystko zmieniło się wiosną, gdy Nippon Kaigi próbowała zablokować wydanie książki na swój temat. Efekt okazał się odwrotny do zamierzonego, ostatecznie sprzedano 15-krotnie więcej egzemplarzy, niż wynosił pierwotny nakład.

Nic dziwnego, bo temat jest fascynujący: to tak, jakby w Niemczech dzieci i wnuki nazistowskich zbrodniarzy próbowały wybielać III Rzeszę i cofać kraj do tamtej epoki.

Błękitnookie zagrożenie

Malownicze Ise przyjmuje w ciągu roku 7 mln turystów, ale miasteczko nie nadaje się do organizacji wielkich międzynarodowych konferencji, bo jest za małe. Mimo to właśnie w Ise odbył się ostatni, majowy szczyt państw G7. Konserwatywny rząd przeforsował taką lokalizację, żeby media mogły pokazać światowych przywódców przechadzających się po Ise Jingū, zespole świątyń uznawanych za najważniejsze dla rodzimej religii shintō.

Polityka 31.2016 (3070) z dnia 26.07.2016; Świat; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Klub kwitnącej nienawiści"
Reklama