Cidade maravilhosa: dusza śpiewa, dusza płacze
Rio przed igrzyskami stara się jeszcze bardziej błysnąć i przyszpanować
„Dusza moja śpiewa, [bo] widzę Rio de Janeiro” – śpiewał Tom Jobim w słynnej „Sambie samolotowej“ (Samba de aviao). Przed laty jedna z europejskich linii lotniczych puszczała tę piosenkę, gdy samolot podchodził do lądowania. Zdarzało się, że piloci mieli fantazję i chcąc pokazać pasażerom cidade maravilhosa, cudowne miasto, robili kółko, zanim posadzili maszynę na lotnisku Galeao imienia rzeczonego Jobima.
Rio zawsze miało piękne strony, które przyciągały przybyszów ze świata, a teraz przed olimpiadą stara się jeszcze bardziej niż zwykle błysnąć i przyszpanować.
Największy szpan to strefa portowa – Praca Maua. Wzniesiono tam „futurystyczno-kosmiczny” budynek-instalację Muzeum Jutra – miejsce refleksji m.in. nad tym, jak niszczymy planetę i jak powstrzymać ten proces. Dalej jest arena do występów muzycznych i wszelkiego rodzaju show, muzeum sztuki współczesnej, eleganckie deptaki, cały obszar wkoło. W powszedni dzień w porze lunchu z biur wylegają tu tłumy ludzi, którzy odpoczywają w trakcie przerwy w pracy. Uliczni muzycy i performerzy umilają czas. Kiedyś można tu było raczej stracić portfel, zegarek, torebkę. Przestrzeń odzyskana.
W samym centrum położono tory i otwarto pierwszą – a być może i ostatnią – linię tramwajową, która objeżdża dzielnicę biurowo-biznesową, a jeden jej koniec prowadzi do mniejszego, krajowego lotniska Santos Dumont. Widać, że motorniczy nie mają wprawy – tramwaj jeździ niespełna dwa miesiące. Otwieranie i zamykanie drzwi trwa wieczność, niezrozumiałe czekanie z ruszeniem mimo zielonego światła. Pojawiły się znaki dla kierowców samochodów: „Uwaga tramwaj”.