Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Dilma Rousseff usunięta z urzędu prezydenckiego. W Brazylii nadchodzą czasy wielkiej smuty

Bruno Kelly / Forum
Dla jednych to parlamentarny zamach stanu. Dla innych – uprawniony akt parlamentarnej kontroli nad egzekutywą. W podzielonym społeczeństwie coraz częściej jednak przebijają się hasła „Precz wszyscy!” – znak rozczarowania całym politycznym establishmentem.
Dilma nunca (Dilma nigdy)Artur Domosławski/Polityka Dilma nunca (Dilma nigdy)

Bojowniczka, partyzantka, o twardym charakterze. Polityczna więźniarka, ofiara bestialstwa dyktatury wojskowej. Niezmordowana aktywistka Partii Pracujących, pracowita urzędniczka, ministra i szefowa gabinetu swojego poprzednika, Luli da Silvy. Pierwsza w historii Brazylii kobieta na urzędzie prezydenckim. Dilma Rousseff, lat 68, została usunięta z urzędu przed upływem połowy swojej drugiej kadencji prezydenckiej.

Formalnie oskarżono ją o manipulacje budżetowe: branie pożyczek z państwowego banku, prowadzenie nieautoryzowanych przez kongres wydatków, a następnie poprzez zabiegi księgowe maskowanie wielkości deficytu. Obrona Rousseff dowodziła, że jej decyzje nie zwiększyły wydatków – stanowiły jedynie o dystrybucji tych zatwierdzonych wcześniej przez kongres.

Za impeachmentem głosowało 61 senatorów, przeciwko – 20. Rousseff zabrakło 8 głosów (do jej usunięcia potrzebne były 54).

Dzień wcześniej w płomiennym przemówieniu w Senacie, które trwało 45 minut, Rousseff nazwała próbę jej odsunięcia od władzy zamachem stanu nowego typu. Przypomniała wojskowy przewrót z 1964 r., który zmiótł postępowy, reformatorski rząd Joao Goularta i ustanowił trwającą 21 lat dyktaturę wojskową. Wspominała swoją walkę o demokrację w tamtych czasach – należała do miejskiej partyzantki Vanguarda Popular Revolucionaria – uwięzienie, tortury, a także zmagania z nowotworem w ostatnich latach.

Nie dam się uciszyć. Nie walczę o swój mandat, lecz o demokrację – wykrzyczała niemal (jeszcze wówczas formalnie) przywódczyni Brazylii. – Jeśli można złamać pakt zawarty z obywatelami [jakim są demokratyczne wybory], to znaczy, że można złamać każdy pakt – zwróciła się stanowczo do przeciwników. Potem przez 14 godzin w świetnej formie, energicznie, a nieraz zadziornie odbijała zarzuty senatorów.

Reklama