Świat

Za marni na Marine?

Francja: kto zatrzyma Front Narodowy

Marine Le Pen Marine Le Pen Jacky Naegelen/Reuters / Forum
Kandydaci na prezydenta Francji nie dzielą się na konserwatystów i socjalistów, ale na tych, którzy będą w stanie pokonać liderkę Frontu Narodowego, i na tych bez szans.
Emmanuel Macron i François HollandeCharles Platiau/Reuters/Forum Emmanuel Macron i François Hollande

Przez długie lata podział lewica–prawica był osią francuskiej polityki, przecież nawet same pojęcia narodziły się we Francji. Dziś wszystko się zamazuje. Partia Socjalistyczna, nawet jak wprowadza posunięcia tradycyjnie lewicowe, to albo musi szybko je odwracać, jak za początków prezydenta François Mitterranda, albo jak teraz za François Hollande’a ulega tak krytykowanemu liberalizmowi gospodarczemu. Prawica z kolei zwykle podtrzymuje rozwiązania socjalne czy związkowe, które forsowali socjaliści. Tak więc mało kto wierzy w jakieś programy. Zresztą nie wierzą w nie nawet politycy, którzy je napisali. Rozpoczęta właśnie kampania przed wiosennymi wyborami prezydenckimi – w większym niż kiedykolwiek stopniu – będzie się więc opierać na personaliach i wizerunku.

Szlauchem po ulicach. „Na końcu będzie jakiś trup” – tak przed rokiem sprawę karną przeciw byłemu prezydentowi Nicolasowi Sarkozy’emu komentowano na francuskiej prawicy. Chodzi o tzw. aferę Bygmalion, od nazwy ogromnej firmy reklamowej, poprzez którą w toku poprzedniej kampanii prezydenckiej dawna partia Sarkozy’ego (UMP), dzięki fałszywym fakturom, miała pozyskiwać fundusze niewykazane w rozliczeniach. Czy więc na koniec tym trupem będzie Sarkozy? Wątpliwe.

Sarkozy, prezydent z lat 2007–12, próbuje odwrócić swoją fortunę i dokonać wyczynu dotąd we Francji niespotykanego: wrócić do władzy po porażce i pięcioletniej przerwie. Po przegranej w 2012 r. oświadczył, że wycofuje się z życia politycznego. W partii rywalizowano o schedę po nim, na czoło wysunęli się skłóceni Jean-François Copé, sekretarz generalny, i były premier François Fillon. Ale Sarkozy długo nie wytrzymał poza boiskiem, wrócił po trzech latach, odzyskał partię, zmieniając jej nazwę na Republikanów.

Polityka 38.2016 (3077) z dnia 13.09.2016; Świat; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Za marni na Marine?"
Reklama