Świat

Zastraszyć Nowy Jork

Bomby znalezione w Nowym Jorku eksperci określili jako typowe I.E.D., czyli „improwizowane urządzenia wybuchające”. Bomby znalezione w Nowym Jorku eksperci określili jako typowe I.E.D., czyli „improwizowane urządzenia wybuchające”. Rashid Umar Abbasi/Reuters / Forum

W czasie sesji ONZ w Nowym Jorku ktoś podrzuca w różnych miejscach bomby domowej roboty.

Nie ma dowodów, że był to zamach terrorystyczny – przekonywali w niedzielę burmistrz Nowego Jorku i gubernator stanu, informując jednocześnie, że eksplozja na Manhattanie poprzedniego dnia wieczorem była wynikiem „celowego działania”. Bombę podłożono w ruchliwej dzielnicy Chelsea i można uznać za szczęśliwe zrządzenie losu, że nikt nie zginął, a rannych zostało „tylko” 26 osób. Drugą bombę znaleziono nieopodal, na szczęście nie wybuchła. Tego samego dnia w pobliskim Seaside Park w New Jersey eksplodował podczas rozbrajania znaleziony trzeci ładunek. Eksperci określili je jako typowe I.E.D., czyli „improwizowane urządzenia wybuchające”, znane z Iraku i innych mateczników dżihadyzmu, skonstruowane tak, aby zabić jak najwięcej ludzi. Jedna z nich była szybkowarem wypełnionym ładunkiem wybuchowym i podłączonym kablami do telefonu komórkowego – jak bomba użyta przez czeczeńskich terrorystów podczas maratonu w Bostonie w 2013 r.

Niechęć władz Nowego Jorku do użycia brzydkiego słowa na „t” można zrozumieć. Trwa tam doroczna sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ z udziałem przywódców prawie 200 państw, z prezydentem Obamą włącznie. Niewykluczone, że to także mieli na względzie sprawcy eksplozji na Manhattanie. Do ochrony miasta władze zmobilizowały dodatkowy tysiąc policjantów i żołnierzy Gwardii Narodowej. W sprawie eksplozji jest jeszcze wiele znaków zapytania. Ale wydaje się, że to dalszy ciąg fali „improwizowanego” terroru, autorstwa indywidualnych zbrodniarzy-szaleńców zainspirowanych ideologią zniszczenia.

Polityka 39.2016 (3078) z dnia 20.09.2016; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama