Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Szczyt UE bez finału

Ten szczyt miał dwóch bohaterów. To na nich skupiła się uwaga światowych mediów

Álvaro Millán / Flickr CC by 2.0
Zakończony szczyt unijnych przywódców nie przyniósł podpisania umowy handlowej z Kanadą, nowych sankcji dla Rosji ani konkretnych nowych ustaleń w sprawie imigrantów.

Unijny szczyt miał się zakończyć podpisaniem umowy handlowej pomiędzy Unią Europejską a Kanadą (CETA). Umowa ta ma znieść niemal wszystkie cła i bariery pozataryfowe oraz zliberalizować handel usługami. Jednak zgodnie z unijnymi traktatami podpisy pod umową CETA muszą złożyć wszystkie strony, czyli Unia (reprezentowana przez Komisję Europejską), państwa członkowskie oraz Kanada. Potem muszą tę umowę jeszcze ratyfikować Unia i państwa członkowskie. A decyzje o terminie ratyfikacji CETA w krajach Unii należą do poszczególnych stolic, więc cały proces może potrwać dobrych kilka lat.

Teraz okazało się jednak, że proces w ogóle nie może ruszyć, ponieważ zablokowała go Belgia, a mówiąc bardziej precyzyjnie: Walonia, czyli jeden z trzech autonomicznych regionów Belgii, której premier Paul Magnette nie dał zielonego światła premierowi całego kraju. Walońskie władze obawiają się podziału kompetencji między krajowymi systemami sądowniczymi a arbitrażem, który zakłada CETA. Nic nie pomogły 24-godzinne negocjacje, przekonywania kanadyjskiej minister ds. handlu międzynarodowego, namowy unijnych oficjeli ani nawet pohukiwania premiera Kanady, który zezłoszczony przeciągającym się procesem mówił, że „jeśli Europa nie jest w stanie podpisać postępowego porozumienia handlowego z krajem takim jak Kanada, to z kim Europa będzie robić biznes w nadchodzących latach?”.

Premier Walonii ma prawo do swoich niepokojów, lepiej jeśli wątpliwości zostaną rozwiane teraz, przed podpisaniem umowy, niż później, w trakcie ratyfikowania dokumentu. Tym bardziej że Magnette nie jest jedyną osobą, która do CETA nie jest przekonana. Większość uznaje jednak, że Unia nie może się zamykać na podobne umowy, nie ma innego wyjścia, a bilans korzyści i strat wynikających z niepodpisania umowy z Kanadą wypada jednak na korzyść podpisania umowy.

Jednak Magnette, upierając się przy swoim, stał się jednym z dwóch szczytowych bohaterów. Drugim politykiem, którego nazwisko w czasie szczytu mocno akcentowały światowe media, stał się premier Włoch Metteo Renzi. Po pierwsze, w kwestii unijnej polityki imigracyjnej pokazał, że według niego nie ma już miejsca na szukanie kompromisu. Renzi stwierdził nawet, że w tej sprawie jest pora raczej na ukaranie opornych. Dlatego domagał się obcięcia funduszy unijnych dla państw Europy Środkowo-Wschodniej za brak solidarności z krajami Unii, które mają największy problem z uchodźcami.

Popierana m.in. przez Polskę koncepcja elastycznej solidarności, czyli pomysł, żeby kraje pomagały w takim stopniu, jaki same uważają dla nich za odpowiedni, nie został wyrzucony do kosza, ale też nie wzbudził zbyt wielkiego entuzjazmu. Stanęło na tym, że do sprawy unijni przywódcy powrócą na szczycie w grudniu. Podobnie jak wrócą do rozmów o reformie systemu dublińskiego.

Renzi zablokował też sankcje, które większość krajów na czele z Francją i Niemcami była skłonna nałożyć na Rosję w związku z jej brutalnymi działaniami militarnymi w Syrii. Włoski premier uznał jednak, że nie trzeba dodatkowo karać Rosji, ponieważ w gruncie rzeczy chodzi o to, żeby promować porozumienie na rzecz pokoju w Syrii. A skupianie się na kolejnych sankcjach dla Rosji według Renziego nie przybliża nas do tego celu.

Nałożenie nowych sankcji na Rosję krytykowali również przywódcy Węgier i Słowacji. Decyzja nie zapadła więc na szczycie. A o przedłużeniu obowiązujących już sankcji, nałożonych w związku z aneksją Krymu, kraje Unii zadecydują przed końcem roku.

Unijny szczyt miał więc dwóch bohaterów, dla jednych pozytywnych, dla innych negatywnych. Sprawili oni jednak, że sprawy, dla których przywódcy 28 krajów Unii spotkali się w Brukseli, nie zostały rozwiązane. Przesunięto je na grudzień albo dalej, na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną