Blair chciałby w przyszłym roku powołać do życia nowy instytut swojego imienia i poprzez tę instytucje brać udział w rządowych debatach, wpływając na przebieg negocjacji brexitowych. Od tygodni spotyka się z różnymi politykami i bada grunt. Testuje, na ile mógłby wypełnić lukę, która powstała w brytyjskiej polityce, bo według niego nie ma dziś na scenie politycznej lidera, który przeprowadziłby Brytanię przez proces wyjścia.
Były premier nie ukrywa, że dla niego Brexit to kompletna pomyłka, z którą w dodatku rząd sobie nie radzi. Źle ocenia premier Teresę May i obecnego lidera Partii Pracy Jeremy’ego Corbyna. Uważa, że kraj zmierza w złym kierunku. W dodatku bez prawdziwego sternika na pokładzie.
Wielka Brytania Tony’ego Blaira
Dwadzieścia lat temu, zostając premierem Wielkiej Brytanii, Tony Blair był najmłodszym od czasu wojen napoleońskich szefem brytyjskiego rządu. Oczarował nie tylko swoich rodaków, ale też innych Europejczyków. Miał urok, niezachwiany optymizm i charyzmę, którą wszystkich zarażał. Był złotym chłopcem brytyjskiej polityki, któremu w dodatku udało się poprowadzić Partię Pracy do trzykrotnego zwycięstwa.
Przez lata Blair cieszył się rekordową popularnością. Dekada jego rządów to tłuste lata Wielkiej Brytanii. Kraj stał się bogatszy, bezpieczniejszy i bardziej tolerancyjny. Prawie zniknęło w tym czasie bezrobocie, opanowano inflację, zmalał dług publiczny i wzrósł dochód na głowę mieszkańca.
Jednak tym, co w olbrzymim stopniu ukształtowało ocenę Blaira, była wojna w Iraku i decyzja o zaangażowaniu kraju w wojnę. To też doprowadziło do spadku jego notowań u opinii publicznej, zjednoczenia wszystkich jego przeciwników i ostatecznie upadku. Z perspektywy czasu okazuje się też, że ludzie łatwo zapomnieli o jego zasługach, a zapamiętali, że wplątał kraj w wojnę.