Równo 60 lat temu Fidel Castro wraz z grupą kiepsko uzbrojonych bojowników wyruszył z Meksyku na jachciku „Granma”, żeby wzniecić na Kubie powstanie przeciwko marionetce Waszyngtonu Fulgencio Batiście. W Meksyku, skąd piszę tę notę, widzą w Fidelu nie tylko dyktatora, lecz także rewolucjonistę idealistę. Bo Castro inspirował dwa pokolenia naprawiaczy świata – jego dyktatura tej inspiracji nie unieważnia. Pierwsze chwyciło za broń w latach 60. i 70. w wielu krajach regionu; drugie – po porażkach neoliberalizmu lat 90.
Polityka
49.2016
(3088) z dnia 29.11.2016;
Ludzie i wydarzenia. Świat;
s. 10